Putin jako okrutny i mściwy człowiek nigdy nie wybaczy Aleksandrowi Łukaszence jego zachowania – szczególnie w ostatnich miesięcy, dlatego prawdopodobieństwo siłowego rozwiązania „kwestii białoruskiej” jest bardzo wysokie, mówi na kanale YouTube Feigin Live zbiegły do USA rosyjski politolog Andriej Piontkowskij.
Mówiąc o rosyjskiej presji na Łukaszenkę twierdzi, że nie zaczęła się rok temu, ale trwa 25 lat, od czasu gdy przejął stery władzy.
„Pod wieloma względami sam ją sprowokował, sam ją wygenerował – mówi Piontkowski,- Łukaszenka doskonale wykorzystał imperialne kompleksy rosyjskiej elity”.
Politolog przypomina, jak w 1996 roku „desant z Moskwy” (premier, spiker Dumy Państwowej i Rady Federacji Federacji Rosyjskiej) pomógł Łukaszence „przeprowadzić zamach konstytucyjny w nadziei, że uda się doprowadzić Białoruś przed ołtarz wspólnego państwa, wprowadzić sześć lub siedem obwodów”.
„Przez pierwsze 15 lat Moskwa miała nadzieję, że Aleksander Grigorjewicz wejdzie do nas ze wszystkimi swoimi siedmioma obwodami. Otrzymał za to bardzo duże preferencje ekonomiczne. Ale nigdy poważnie nie myślał o zmianie stanowiska dyktatora tak dużego państwa europejskiego na stanowisko sekretarza komitetu obwodowego w Mińsku. Aż nadszedł rok 1999, w Moskwie panował zupełny chaos (przed impeachmentem Jelcynowi brakowało kilku głosów, premierzy zmieniali się co dwa miesiące).
Wtedy Łukaszenka miał nadzieję, że uda mu się zostać przywódcą Państwa Związkowego, i za czapkę Monomacha gotów był oddać niepodległość Białorusi. To wtedy zdecydował się na podpisanie największego porozumienia (w sprawie utworzenia Państwa Związkowego – BelaPAN), na które teraz powołuje się Moskwa” – powiedział Piontkowski.
Ale po dojściu do władzy w Rosji Władimira Putina Łukaszenka „zrozumiał, że na nic liczyć nie może”, ale „negocjacje trwały”.
Politolog nie przypomina sobie, by kiedykolwiek w minionym ćwierćwieczu z ust Łukaszenki wybrzmiała tak ostra retoryka pod adresem władz Kremla. Jego zdaniem, białoruski prezydent nigdy dotąd tak kategorycznie nie wypowiadał się o relacjach, nie mówił, że jest brutalnie zmuszany do wstąpienia w skład Rosji. W tym kontekście Piontkowskij zwraca uwagę, że mściwy Putin nigdy wybaczy Łukaszence tych słów, szczególnie tych wypowiadanych w ostatnich miesiącach.
Na pytanie, czy Putin będzie próbował anektować Białoruś „twardymi środkami militarnymi”, Piontkowski odpowiedział twierdząco;
„To człowiek odpowiedzialny za śmierć dziesiątek tysięcy ludzi w Syrii, który każdego dnia wciąż bombarduje miasta, który dokonał masakr na Ukrainie, w Czeczenii. Oczywiście, że może. Co więcej, wszystkie plany operacyjne są gotowe i opracowane dawno temu … Jest całkowicie pewne, że opcja zdecydowanego rozwiązania kwestii ukraińskiej była poważnie rozważana, i „aby nie wstawać dwa razy, decyzja została podjęta z Białorusią”- uważa politolog.
Jego zdaniem „operacja przejęcia Białorusi”, choć technicznie wykonalna w perspektywie krótkoterminowej”, będzie powszechnie odrzucana.
Ekspert jest przekonany, że dla USA Białoruś nie stanie się „Berlinem 48 roku, który uratowali przed blokadą gospodarczą Kremla”.
„Główne kierunki konfrontacji z Rosją i Chinami bardzo wyraźnie wskazał sam [sekretarz stanu USA Michael] Pompeo w amerykańskich dokumentach doktrynalnych: nie pozwolimy Chinom zdobyć Tajwanu i nie pozwolimy Rosji przejąć jednego z państw bałtyckich lub jego części.
Kwestia krajów bałtyckich i Tajwanu jest jasna. Ale Białoruś, Ukraina, jak zawsze, wpada w nieco niepewną strefę. Sądząc jednak po decydującym charakterze oświadczeń wygłoszonych przez Pompeo w Mińsku i Kijowie uważam, że Stany Zjednoczone nie będą obojętne wobec Białorusi i Ukrainy, choćby z tego powodu, że podjęły się ochrony państw bałtyckich przed całkowicie wyraźnym zagrożeniem, a pozbawienie suwerenności Ukrainy i Białorusi przez Kreml jest krokiem w kierunku dalszej ekspansji przeciwko całemu Zachodowi” – uważa Piontkowski.
Pytany o perspektywy rozwoju sytuacji, ekspert ma złe wiadomości;
„W najbliższej przyszłości będzie źle. Putin jest bardzo okrutnym i mściwym człowiekiem. Wydaje mi się, że jego relacja z Łukaszenką przekroczyła już granicę, po której nie wybaczy mu tego, co zrobił Łukaszenka, z jego punktu widzenia całkowicie niedopuszczalnego.
Dlatego uważam, że możliwość siłowego rozwiązania kwestii białoruskiej jest bardzo wysoka … Łukaszenka przygotowuje się do wyborów, pójdzie do nich oczywiście jako obrońca interesów narodowych i nadal będzie mówił, w jaki sposób chroni Białoruś przed próbami przejęcia. I to też nie jest zbyt wygodne dla Moskwy”.
Jednocześnie, zdaniem Piontkowskiego, Białoruś będzie miała znacznie łatwiejszą drogę do Europy niż Ukraina, „nie wspominając o Rosji”.