Publicysta przytacza doniesienia agencji Reutera, według której Uganda ubiega się o pożyczkę w wysokości 150 milionów dolarów z China Exim Bank. Przyczyną jest decyzja Banku Światowego, który zdecydował się wstrzymać udzielanie pożyczek Ugandzie po wprowadzaniu w tym kraju ustawy antyhomoseksualnej. Ustawa, którą podpisał ugandyjski prezydent Yoweri Museveni, przewiduje ciężkie kary, łącznie z wyrokiem śmierci za czynności homoseksualne.
Jak pisze Van Maren: „Ale zamiast zmienić swoje prawa [pod naciskiem Banku Światowego], Uganda zmieniła swoich partnerów. Negocjuje także z Chińczykami o pożyczkę na sfinansowanie budowy ropociągu, by sprowadzać ropę naftową na międzynarodowe rynki”. Choć przeciwnicy ustawodawstwa ugandyjskiego, którzy szerzą też dezinformację na ten temat, mogą stwierdzić, że w obronie „praw LGBT” i tak warto było wywierać nacisk, to publicysta wskazuje na ich hipokryzję i podaje przykłady niekonsekwencji w działaniu.
Zachód wciąż robi biznes z państwami, które nie tylko karzą za homoseksualizm, ale także generalnie łamią prawa człowieka. W Arabii Saudyjskiej skazanych homoseksualistów poddaje się karze chłosty (500 uderzeń) i więzienia. Katar skazuje homoseksualistów na pobyt w więzieniu. W Chinach istnieją obozy koncentracyjne dla muzułmańskich Ujgurów. Według publicysty przykładów można podawać więcej. Zachód po prostu tyranizuje biedniejsze kraje. Z potężniejszymi, z którymi relacje mogą przynieść korzyści finansowe, robi biznes. Tam szerzenie ideologii LGBT się najzwyczajniej w świecie i dosłownie nie opłaca.
Van Maren podsumowuje swój tekst stwierdzeniem, że „wybiórcze stanowisko Zachodu w sprawach LGBT wzmacnia naszych geopolitycznych wrogów”. Skoro Zachód odrzuca afrykańskie kraje z powodu kryminalizacji sodomii, szukają one partnerów biznesowych gdzie indziej, np. w komunistycznych Chinach. A Chiny mają z kolei w czym wybierać, gdyż według „Washington Post” z 64. państw, które wciąż kryminalizują związki tej samej płci, przynajmniej połowa (...) jest w Afryce”.