Wrak drona odnalazł w polu rolnik. W rozmowie z Polsat News relacjonował, że widniały na nim napisy cyrylicą i coś, co wyglądało jak kamera. W pobliżu nie odnaleziono kontrabandy. Sprawą zajęła się prokuratura, a zdjęcia rozbitego drona trafiły do mediów społecznościowych. Część komentatorów wskazuje, że przypomina on drony wykorzystywane przez Rosję jako wabiki dla ukraińskiej obrony przeciwlotniczej. Podobnie uważa były dowódca wojsk rakietowych i artylerii wojsk lądowych gen. Jarosław Kraszewski.
- „Niewątpliwie jest to bezpilotowiec bardziej z kategorii wabików niż przemytniczych, bo do przemytu musiałby to być albo wielowirnikowiec, albo pionowego startu i lądowania. Całe szczęście, że był pusty”
- powiedział ekspert na antenie Polsat News.
Wojskowy zwrócił uwagę, że wkrótce rozpoczną się rosyjsko-białoruskie manewry Zapad-2025.
- „Rosjanie będą robili wszystko, żeby testować po pierwsze nasze reakcje, a po drugie będą dążyli do identyfikacji działalności zmierzającej ku wywołaniu prowokacji. To jest już kolejny przypadek i my musimy szybko zacząć coś z tym robić”
- podkreślił.
Gen. Kraszewski zaznaczył, że długo przebywający w polskiej przestrzeni powietrznej dron powinien zostać zneutralizowany.
- „Skoro mieliśmy dość sporych rozmiarów bezpilotowca sądzę ze Straż Graniczna i Siły Zbrojne mają wytężoną uwagę szczególnie przed manewrami Zapad i systemy naziemne i powietrzne powinny go śledzić”
- stwierdził.
Zaznaczył też, że choć wedle oficjalnych komunikatów MON był to dron wykorzystywany przez przemytników, to niewykluczone jest, że w rzeczywistości wojsko ma inne informacje na temat bezzałogowca.
- „Komunikaty mają na celu uspokojenie atmosfery, wygaszenie negatywnych emocji”
- zauważył.