Goszcząc na antenie TVN24, prezes NIK był pytany, dlaczego akurat teraz zdecydowano o kontroli w IPN.

- „Wniosek o tę kontrolę wpłynął od kontrolerów, którzy prowadzili tę (poprzednią - red.) kontrolę, został zaaprobowany przez kolegium, komisję sejmową i on był w czerwcu zeszłego roku, kiedy jeszcze pan Nawrocki w ogóle nie myślał o żadnym kandydowaniu być może”

- przekonywał.

Wówczas red. Agata Adamek zauważyła, że Banaś jeszcze przed pytaniem „odpiera zarzuty, że wchodzi w grę polityczną w kampanii prezydenckiej”.

- „Oczywiście, że tutaj będą różne komentarze pod interes takiej czy innej partii. Natomiast my nie mamy nic wspólnego z żadną partią. Robimy planowe kontrole. I ta kontrola jest planowa, którą w tej chwili wykonujemy”

- stwierdził.

Zapowiedział, że kontrola zakończy się „gdzieś z końcem marca”. Wówczas dziennikarka zwróciła uwagę, że NIK ogłosi wyniki kontroli w IPN w środku kampanii wyborczej, w której udział bierze prezes IPN.

- „To nie ma żadnego znaczenia. Tak jak powiedziałem”

- zapewniał Banaś.

Te zapewnienia nie przekonywały jednak gospodyni programu.

- „Chce mi pan powiedzieć, że to jest zupełny przypadek, wynikający z kalendarza, że właśnie teraz ta kontrola wchodzi do kalendarza NIK-u?”

- dopytywała, a Banaś potwierdził.

Do wystąpienia Mariana Banasia odniósł się za pośrednictwem mediów społecznościowych poseł PiS Paweł Jabłoński.

- „Nawet nie udają. W połowie stycznia uruchomiono Niezależną Izbę Kontroli Banasia – niezależny raport zostanie opublikowany w szczycie kampanii, by zaatakować opozycyjnego kandydata. Standardy ze Wschodu”

- napisał parlamentarzysta.