Robertowi Biedroniowi podobnie jak Małgorzacie Kidawie-Błońskiej czasami wystarczy pozwolić mówić, aby skompromitował się w oczach Polaków. Kandydat Lewicy na prezydenta tym razem drwi z wiary, kapłanów oraz katolików.

W trakcie konferencji prasowej, która została zorganizowana przed Miejskim Szpitalem Zespolonym w Częstochowie Biedroń nawiązywał do Pielgrzymki Parlamentarzystów na Jasną Górę, która miała miejsce w niedzielę. Uczestniczyła w niej między innymi marszałek Sejmu Elżbieta Witek.

Gdy jeden z przechodniów zapytał Biedronia: „Co w tym złego?” po tym, jak ten odnosił się do pielgrzymki polityków, kandydat Lewicy stwierdził:

Nie powiedziałem, że to coś złego. Ale wolałbym, żeby politycy pielgrzymowali tam, gdzie jest ich miejsce”.

Europoseł skomentował też słowa jednego z przechodniów, który mówił o tym, że nie może dostać się do specjalisty urologa. Biedroń stwierdził:

Dzisiaj rządzący tak rządzą, że pan nie może się dostać do urologa, ale mają czas zawierzać Polskę Matce Boskiej Częstochowskiej”.

Powiedział też, że rządzący zamiast klękać przed istotnym problemem jakim jest stan służby zdrowia, „[…] mają czas na to, żeby zajmować się klękaniem przed biskupami”.

dam/PAP,Fronda.pl