- Możemy doraźnie pomóc, ale integracja, posyłanie do szkoły, danie pracy - tu Kościół nie ma możliwości - mówi portalowi FRONDA.PL ks. dr Waldemar Cisło z organizacji "Pomoc Kościołowi w potrzebie".
Polskie parafie od dawna pomagają imigrantom. Apel papieża Frnciszka antycypowaliśmy już w 2009 r., kiedy w kościołach w całej Polsce zbieraliśmy ofiary i modliliśmy sie za Kościół w Iraku. Pomagamy od wielu lat utrzymywać obozy w Irbilu i Iraku. Mówił o tym ostatnio choćby bp Henryk Tomasik. Wiele lat temu zwracano uwagę na to, że na Bliskim Wschodzie wielu chrześcijan jest prześladowanych, a to będzie prowadziło do Exodusu. Przykre jest tylko to, że jakoś nikt nie zwrócił na to uwagi. Dzisiaj, kiedy problem mamy w Europie, nagle wszystkim pootwierały się oczy.
Co robić?
Kościół ma wypracowane metody i na pewno będzie działał. Co do pomocy, to na pewno nikt z nas, ludzi wierzących nie zostawi kogoś głodnego czy bezdomnego na ulicy obojętnie, bo obojętność jest sprzeczna z Ewangelią i do tego na pewno nie dopuścimy. Natomiast nie można też dopuścić takiej narracji, jaką dziś mamy: skoro średnio rodzina ma 5 osób, a parafii jest 11 tys., to jako Kościół przyjmiemy ok. 60 tys. ludzi. To państwo podjęło zobowiązania w sprawie przyjmowania uchodźców. I państwo ma ten obowiązek zrealizować, bo to ono ma odpowiednie środki. My możemy doraźnie pomóc, bo tyle jesteśmy w stanie zrobić. Natomiast integracja, posyłanie do szkoły, danie pracy - tu Kościół nie ma możliwości. To zaczyna przypominać odbijanie piłeczki i zrzucanie odpowiedzialności. Owszem, abp Stanisław Gądecki uprzedził apel papieża, kiedy w sobotę i niedzielę mówił w Wąwolnicy oraz Chełmie, że parafie musza się włączyć i być przygotowane na pomoc. Robimy to. Z organizacją "Pomoc Kościołowi w Potrzebie" na drugą niedzielę listopada wyznaczyliśmy dzień modlitwy i pomocy materialnej na rzecz Syrii. To było uzgodnione z arcybiskupem Gądeckim.
Widzimy, co się w Syrii dzieje, więc po raz kolejny będziemy się zwracać do wiernych o pomoc materialną i modlitwę za tamten rejon świata. Przykre jest to, że nawet słowem się nie wspomina, by swoim braciom w wierze pomogły kraje arabskie, jak Katar czy Arabia Saudyjska, które miliardy dolarów wydają na promocję islamu, choćby budowanie meczetów w Etiopii. Imigranci to przecież w dużej mierze wyznawcy islamu, bo chrześcijanie są mniejszością na Bliskim Wschodzie. Arabia Saudyjska to przyjaciel Stanów Zjednoczonych, może tutaj należałoby poszukać kogoś, kto może na nią wpłynąć. Zwróćmy uwagę na wypowiedź władz USA, które życzą Europie pomyślnego rozwiązania kryzysu, który sami wywołali. To Amerykanie rozwalili porządek na Bliskim Wschodzie, a dzisiaj umywają ręce i mówią: "niech Europa to załatwia". Tak też nie wolno, bo to cynizm najwyższego rzędu. Kto na koniec będzie winny? Kościół, bo sobie nie poradził z imigrantami. Jeśli chodzi o Polskę, to rząd ma tak wspaniałą politykę antyimigracyjną, że lepszej nie ma. Za takie pieniądze, jakie w Polsce płaci się robotnikowi za ciężką pracę nawet imigrant nie będzie pracował. Oni i tak pojadą do Niemiec, Austrii i Francji.
Mówiąc ironicznie, możemy się zgodzić na każdą liczbę imigrantów, bo oni i tak od nas wyjadą. W obozach są bunty, bo nikt nie chce pracować za takie pieniądze, jakie się ludziom oferuje.
not. KJ