Niewinne przygrywki przed rozprawą z opozycją w Polsce już się skończyły. Rozbijanie PiS nie przyniosło rezultatów, „rozsądnie prawicowej” alternatywy dla tej partii nie widać, a sondaże (choć ostatnio odtrąbiono „powrót normalności” i prowadzenie PO) pokazują, że Platforma i Donald Tusk nie są skazani na wieczne trwanie u władzy, a zatem trzeba sięgnąć, byle tylko nie oddać władzy po metody ostrzejsze. I w związku z tym funkcjonariusze urzędu propagandy PO rozpoczęli już prace. Wypowiedź (nieszczególnie mądra, ale czego można się spodziewać po doradcy najgorszego w polityce zagranicznej prezydenta USA) Zbigniewa Brzezińskiego na temat Jarosława Kaczyńskiego i jego stanu psychicznego już została okrzyknięta programem, a polscy „komentatorzy” zaczęli usłużnie podpowiadać, że prezesa PiS trzeba zamknąć (na razie jeszcze nie w psychuszce, bo to się za bardzo kojarzy z Sowietami, ale nie wątpię, że i takie sugestie się pojawią) w więzieniu, żeby nie szkodził Polsce i nie służył obcym interesom.



Zaczął ten śpiew Janusz Palikot, ale podobne sugestie znaleźć już można było we wczorajszej rozmowie Lisowołkowładykożakowskiego (w związku z tym, że nie odnotowuje się między panami różnic w myśleniu można ich uznać za jedną osobę), a później jeszcze mocniej za aresztem dla Jarosława Kaczyńskiego opowiedział się prof. Kazimierz Kik. - Za sponiewieranie godności Rzeczypospolitej, za insynuacje polityczne, za niszczenie autorytetu najwyższych instytucji państwa polskiego, za przyczynianie się do utraty wiarygodności Polski w Europie Jarosław Kaczyński i Antoni Macierewicz powinni siedzieć - mówił TOK FM prof. Kazimierz Kik, politolog i historyk. - Zanimby zszedł z mównicy, powinni go aresztować na sali sejmowej, nawet niezgodnie z prawem. Tak długo, jak państwo pozwoli sobą szargać, tak długo znajdą się ci, którzy będą to robić. Donald Tusk jest spętany, ubezwłasnowolniony liberalnym podejściem do polityki. A jest coś ważniejszego od niego. To autorytet państwa – uzupełnia prof. Kik.

 

Tego typu opinie nieczęsto pojawiają się przypadkowo. Jeśli wpuszcza się tego typu przekaz w opinię publiczną, jeśli uruchamia się Janusza Palikota i innych funkcjonariuszy propagandy, to nie robi się tego dla zabawy, ale po to, by sprawdzić, na co można sobie pozwolić, ewentualnie przygotować opinię publiczną na aresztowania, i przekonać ją, że nie ma innego wyjścia. Putin zazwyczaj postępuje tak samo, i też ma oddanych publicystów i dziennikarzy, którzy zawsze uzasadniają zamykanie opozycjonistów troską o dobro państwa. Teraz wygląda na to, że jego drogą chcą pójść władza. I coraz mniej ukrywa, że nie miałaby nic przeciwko otwarciu nowej Berezy. Może w Budzie Ruskiej, żeby można było mówić o Berezie Budoruskiej?

 

Tomasz P. Terlikowski