Przedmiotem badania były tzw. „krytyczne postawy dotyczące sprawiedliwości społecznej”. Skupiono się na „skłonności do 1) postrzegania ludzi przede wszystkim jako członków grup tożsamościowych i jako będących, umyślnie lub nieumyślnie, sprawcami lub ofiarami ucisku w oparciu o postrzegane różnice władzy w grupach, oraz do 2) popierania uregulowania, jak albo jak dużo ludzie mówią i jak działają, jeśli występuje dostrzegalna różnica władzy między mówcami, i interweniowania w działania lub wypowiedzi uważane za oparte na ucisku”.

Wśród analizowanych stanowisk, które oceniano punktowo, wyszczególniono np. takie, że „jeśli biali ludzie mają przeciętnie wyższy poziom dochodu niż czarnoskórzy, to jest tak z powodu rasizmu” albo, że „policja jest instytucjonalnie rasistowska”. Tego typu postawy kojarzy się z tzw. „ideologią woke”, nazywaną też „wokeizmem”. Z drugiej strony brano pod uwagę nastawienie przeciwne, takie jak np., że „ograniczanie prawa do wypowiedzi uprzywilejowanych ludzi nie jest usprawiedliwione” lub że „idee Karola Marksa nie powinny mieć więcej wpływu na politykę państwową”.

Okazało się, że wyższa punktacja w tej pierwszej grupie, kojarzonej z wokeizmem, była „skorelowana z depresją, lękiem i brakiem szczęścia, w szczególności wśród studentów”. Uwidoczniły się też różnice między kobietami a mężczyznami. Oskari Lahtinen z Uniwersytetu w Turku, który przewodniczył badaniom, wyraził zaskoczenie także faktem, że pozytywne nastawienie do ideologii „woke” dominowało wśród kobiet.

Lathinen podkreślił, że wcześniej „nie istniały wiarygodne i właściwe narzędzia (...) oceny zakresu i powszechności występowania tych postaw w różnych populacjach”. Jeśli badania, które oparto głównie na dynamice zachodzącej w społeczeństwie amerykańskim, będą kontynuowane, mogą one umożliwić zrozumienie wpływu wokeizmu na samopoczucie psychiczne. Jest to o tyle ważne, że ideologia woke szerzy się także w wielu krajach Zachodu.