Jak ironicznie zauważa National Interest, to „liliputin”, ważący około 80 kilogramów, zapoczątkował proces, który zmienił cały świat. Wystarczy prześledzić jego „sukcesy”.
Putin chciał zdominować Europę energetycznie – w efekcie Europa przestała kupować rosyjskie surowce, inwestuje w bezpieczeństwo i zbroi się jak nigdy wcześniej. Próbował zatrzymać ekspansję NATO – przyspieszył jej rozszerzenie o Szwecję i Finlandię, a Bałtyk stał się „wewnętrznym morzem Sojuszu”.
Planował demilitaryzację Ukrainy – uczynił z niej największą armię lądową Europy, zbrojeniowy hub o światowym znaczeniu. Chciał pokazać siłę armii rosyjskiej – obnażył jej słabość, pogrążył reputację, stracił setki tysięcy żołnierzy i tony sprzętu, a Rosja traci pozycję eksportera broni.
Dążył do rozwoju gospodarczego – zniszczył finanse, uderzył w demografię, sprowokował masowy exodus specjalistów. Marzył o wpływach na Kaukazie i w Azji Środkowej – dziś te regiony odwracają się od Moskwy, a Armenia, Kazachstan czy Azerbejdżan wybierają Zachód, Chiny lub Turcję. Nawet Syria staje się dla Rosji terenem zbyt kosztownym do utrzymania. Nie mówiąc o Afryce.
Putin chciał być carem Morza Czarnego – rozbił własną Flotę Czarnomorską i oddał inicjatywę Turcji. Marzył o rozwoju Donbasu i Krymu – zamienił je w kosztowne ruiny.
Te katastrofalne skutki nie są dziełem przypadku. To wynik pychy Putina, korupcji systemu i rażących błędów wywiadowczych. Kreml przecenił własne siły, nie docenił determinacji Ukrainy i przebudzenia Zachodu. Nie można wykluczyć, że cała wojna była również efektem świadomej pułapki Zachodu – strategicznie zastawionej, cierpliwie prowadzonej, aż Rosja sama weszła w sidła.
Dziś Moskwa jest osłabiona militarnie, gospodarczo uzależniona od Chin, izolowana dyplomatycznie i wciąż pogrążająca się w wewnętrznym kryzysie. Jedynie Miedwiediwew i reżimowi propagandyści nadal grożą Zachodowi i napinają nadwątlone muskuły.
„Tak oto tych zaledwie 80 kilogramów liliputina zmieniło Rosję i cały świat” – podsumowuje szyderczo National Interest.