Na koniec 2023 roku wskaźnik długu w stosunku do PKB pozostawał poniżej 50 proc. Teraz Polska po raz pierwszy w historii może znaleźć się na granicy konstytucyjnych ograniczeń. Zdaniem ekspertów, jeśli przewidywania Ministerstwa Finansów się sprawdzą, w 2029 roku państwo stanie przed dramatycznym wyborem między zachowaniem płynności finansowej a radykalnymi cięciami wydatków.

Ekonomiści ostrzegają, że rząd wyłoniony po wyborach w 2027 roku odziedziczy budżet o minimalnym polu manewru. Wskazują, że mechanizmy ostrożnościowe zapisane w ustawie o finansach publicznych mogą wymusić zamrożenie płac w budżetówce, ograniczenie waloryzacji świadczeń społecznych czy nawet wstrzymanie części wydatków inwestycyjnych.

Poseł PiS Zbigniew Kuźmiuk podkreśla, że ustawa wymusi wówczas „wdrożenie drastycznych działań”, a sytuacja będzie „bardzo poważna”. Z kolei Piotr Bielski z Banku Santander stwierdza wprost: „nowy rząd nie będzie miał ruchu”, bo przejmie dokument finansowy opracowany przez poprzedników i będzie zmuszony do jego kontynuacji.

Mimo alarmujących prognoz w debacie publicznej temat długu jest marginalizowany. Ekonomiści wskazują, że to efekt zbliżających się wyborów i zmiany nastawienia klasy politycznej, która przestała traktować deficyt jako barierę. „Deficyt i dług mogą występować, ważne, aby były po coś. Bezpieczeństwo socjalne i obronne też kosztuje” – argumentuje wiceminister finansów Sebastian Gajewski.

Jednak krytycy ostrzegają, że nadmierne zadłużenie staje się szczególnie groźne w przypadku spowolnienia gospodarczego. Jeśli wzrost nominalnego PKB spadnie poniżej 5 proc., Polska może znaleźć się w poważnych tarapatach finansowych.

Według Ludwika Koteckiego, członka Rady Polityki Pieniężnej, w skrajnych warunkach konieczne mogą okazać się tak radykalne posunięcia jak wprowadzenie podatku wojennego czy czasowe zawieszenie świadczeń socjalnych. Minister finansów Andrzej Domański uspokaja, że rząd podejmie działania konsolidacyjne, które mają zahamować przyrost długu.

Coraz częściej pojawia się pytanie, czy obecna polityka fiskalna nie jest próbą przerzucenia ciężaru odpowiedzialności na kolejny gabinet po wyborach 2027 roku. Jeśli prognozy się potwierdzą, Polska stanie wobec konieczności wyboru pomiędzy drastycznym cięciem wydatków a dalszym naruszaniem stabilności finansów publicznych.