Po dramatycznym weekendzie, który przyniósł powódź w wielu polskich miejscowościach, w poniedziałek rano na konferencji prasowej w Opolu wystąpiła minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska, aby poinformować o przygotowywanej przez rząd pomocy dla ofiar kataklizmu. Minister przekazała, że uruchomionych zostanie około 100 mln zł „na niskoprocentowe pożyczki na poziomie 1,5 proc. do 2,5 proc. na likwidację skutków powodzi”.

Słowa o pożyczkach wywołały falę oburzenia. We wtorek resort klimatu i środowiska postanowił więc opublikować ostrzeżenie przed „nieprawdziwymi informacjami o wsparciu dla obszarów dotkniętych powodzią”. Minister Hennig-Kloska wyjaśniła, że niskoprocentowe pożyczki z możliwością umorzenia będą kierowane do gmin, a nie do samych powodzian.

- „Jeszcze raz o pomocy: każdy poszkodowany przez powódź ma prawo do natychmiastowej pomocy doraźnej 10 tys., na remont do 100 tys., na odbudowę domu do 200 tys. BEZZWROTNIE. Możliwe będą także inne formy pomocy. Kto kłamie w tej sprawie, szkodzi powodzianom, nie rządowi”

- napisał z kolei na X.com premier Donald Tusk.

Mimo to, niesmak po słowach szefowej resortu klimatu pozostał nawet wśród koalicjantów.

- „Mnie to się nie mieści w głowie, żeby w obliczu tragedii narodowej, proponować ludziom, którzy utracili dobytek życia, pożyczkę. A może jeszcze żyrantów mają przyprowadzić? Skandal!”

- grzmiał na antenie Radia ZET Piotr Zgorzelski z PSL.

O wypowiedź wicemarszałka Sejmu dziennikarze pytali dziś Szymona Hołownię. Lider Polski 2050 ocenił, że były one „za ostre”.

- „To, o czym pisała minister Hennig-Kloska, to przede wszystkim 21 milionów dotacji i później rzeczywiście ten mechanizm pożyczkowy na etapie odbudowy – pożyczek, które można umarzać. One służą samorządom, to nie jest wsparcie dla pojedynczych, fizycznych osób, a więc to jest relacja instytucjonalna”

- tłumaczył marszałek Sejmu.

Lider Polski 2050 zapowiedział również wyciągnięcie konsekwencji, ale nie wobec samej minister Hennig-Kloski.

- „Nie ma wątpliwości, że w takich sytuacjach słowo pożyczka nie powinno paść. (…) To była niezręczność komunikacyjna, że ludziom w takich sytuacjach w ogóle mówi się o pożyczkach. Z tego, co wiem – a rozmawiałem z minister Hennig-Kloską – wobec osób odpowiedzialnych za komunikację resortu w tym trudnym czasie zostaną wyciągnięte konsekwencje”

- stwierdził.