„Okres karencji się skończył. Jeśli Polska nie wprowadzi oczekiwanych reform, fundusze muszą zostać zamrożone” – napisał Körner na serwisie X, dodając, że „odpowiedzialność za ewentualne sankcje będzie spoczywać na prezydencie RP”.
Na te słowa stanowczo zareagował europoseł PiS Arkadiusz Mularczyk. W czwartek opublikował nagranie ze spotkania z Körnerem, podczas którego wręczył mu raport na temat strat wojennych, jakie Polska poniosła w czasie II wojny światowej w wyniku niemieckiej agresji.
– To była odpowiedź na wyjątkowo bezczelną i moralnie skandaliczną wypowiedź niemieckiego europosła. Niemcy, które nigdy nie rozliczyły się z okupacji Polski i nie wypłaciły odszkodowań, nie mają prawa pouczać nas o praworządności – powiedział Mularczyk.
Sędzia Kamila Borszowska-Moszowska również skrytykowała słowa Körnera, określając je mianem „szantażu politycznego” wobec prezydenta Polski. Jej zdaniem tego rodzaju presja podważa suwerenność państw członkowskich i może budzić wątpliwości co do zgodności z unijnym mechanizmem warunkowości.
Wypowiedź Körnera spotkała się także z krytyką ze strony komentatorów z innych krajów. W niemieckim tygodniku Cicero pojawiły się głosy, że grożenie sankcjami za demokratyczny wybór obywateli innego kraju to niebezpieczny precedens, który może pogłębić podziały w Unii Europejskiej. Natomiast włoski dziennik Il Giornale napisał, że „aroganckie wypowiedzi z Brukseli i Berlina tylko wzmacniają eurosceptyczne nastroje w Europie Środkowo-Wschodniej”.
Po reakcjach międzynarodowych niemiecki europoseł postanowił się wytłumaczyć. Zrobił to jednak jak zwykle w topornym niemieckim styku, bez elegancji i finezji, o dyplomacji nawet nie mówiąc. Krótko mówiąc, niczego nie zrozumiał.
A oto jego pełna wypowiedź:
"Drodzy polscy przyjaciele,
W ciągu ostatnich kilku dni otrzymałem wiele wiadomości w odpowiedzi na moje komentarze dotyczące wyborów prezydenckich w Polsce. Niektórzy mówili mi, żebym trzymał się z dala od polskich spraw, żebym najpierw zajął się zbrodniami Niemiec podczas II wojny światowej i szanował polską demokrację. Dzisiaj polski poseł do Parlamentu Europejskiego wszedł nawet do mojego biura bez zaproszenia, aby osobiście przekazać te wiadomości. Pozwolę sobie teraz odpowiedzieć na te wiadomości - jasno, z szacunkiem, a przede wszystkim jako zaangażowany Europejczyk. Po pierwsze, gratuluję panu Nawrockiemu wygranej w wyborach prezydenckich. W pełni szanuję decyzję polskiego narodu. Polska jest krajem demokratycznym, a prawo do wyboru własnych przywódców jest podstawową wartością europejską. Ale demokracja to coś więcej niż wybory. To także kontrola i równowaga. Niezależne sądy. Wolne media. I wiele więcej. To właśnie mamy na myśli, gdy mówimy o rządach prawa - i jest to fundament, na którym zbudowana jest Unia Europejska. W 2003 r. Polacy dokonali historycznego demokratycznego wyboru: przystąpienia do Unii Europejskiej. Nie chodziło tylko o otwarcie rynków czy otrzymanie funduszy. Chodziło o dołączenie do wspólnoty wartości - Unii, w której wzajemnie chronimy swoje wolności, w której żaden rząd nie może przejąć pełnej kontroli i w której prawo jest silniejsze niż polityka. Polska jest wspaniałym krajem. UE jest wspaniałą unią. Wszyscy jesteśmy europejskimi przyjaciółmi, którzy zdecydowali się współpracować i żyć razem w oparciu o wspólne prawa i obowiązki. Wiemy, że razem jesteśmy silniejsi. UE może nie zawsze być idealna. Ale jest najsilniejszą gwarancją w naszej historii, że konflikty rozwiązujemy dialogiem, a nie przemocą. Że prawa są chronione, niezależnie od tego, kto jest u władzy. Narody współpracują ze sobą jak partnerzy. Bycie częścią UE oznacza również dostęp do wspólnego budżetu - finansowanego przez obywateli wszystkich 27 krajów. Oznacza to również obietnicę, że każde euro będzie wydawane w sposób przejrzysty i uczciwy, pod nadzorem niezależnych instytucji. Jeśli jakiś kraj złamie tę obietnicę, UE musi działać. Nie po to, by karać, ale by chronić zaufanie, które nas łączy. Właśnie dlatego fundusze zostały zamrożone na Węgrzech, gdzie zmieniono prawo, aby przynieść korzyści elicie politycznej bliskiej premierowi. Polska, niestety, stanęła w obliczu podobnych obaw przed 2023 rokiem. Kiedy nowy rząd Donalda Tuska zobowiązał się do przywrócenia niezależności sądownictwa, UE odpowiedziała wsparciem. Jednak od tego czasu rząd stwierdził, że kluczowe reformy były trudne do wdrożenia z powodu weta obecnego prezydenta Dudy. Powiedziano nam: poczekajmy na wybory w 2025 roku. Teraz pan Nawrocki został wybrany. Z jego publicznych wypowiedzi wynika, że będzie on nadal blokował obiecane przez Polskę reformy. I dlatego mówię to nie jako krytyk Polski, ale jako przyjaciel Europy: Obywatele Europy we wszystkich państwach członkowskich mają prawo powiedzieć: nasze pieniądze muszą trafiać tylko do rządów, które dotrzymują słowa i trzymają się podjętych zobowiązań. Jako członek Komisji Budżetowej Parlamentu Europejskiego poważnie traktuję tę odpowiedzialność. Jeśli warunki finansowania nie zostaną spełnione, sprzeciwię się wypłatom - ze względu na uczciwość wobec wszystkich Europejczyków. Tu nie chodzi o przeszłość. Nie o II wojnę światową. Nie o dumę narodową. Chodzi o przyszłość. O to, czy chcemy Europy opartej na zaufaniu i wspólnych zasadach, czy też takiej, w której umowy nie mają już znaczenia. Zakończę osobistym akcentem. Wierzę w Europę. Nie jako abstrakcyjną ideę, ale jako obietnicę - obietnicę, którą złożyliśmy sobie nawzajem po najciemniejszych rozdziałach naszej historii. Obietnicę, że nigdy więcej władza nie będzie ponad sprawiedliwością. Że żaden kraj nie będzie osamotniony. Że nasze dzieci będą dorastać w pokoju, w poczuciu wolności, godności i możliwości - czy to w Warszawie, Berlinie czy Brukseli. To właśnie chronią rządy prawa. I za tym zawsze będę się opowiadał. Nie przemawiam, by dzielić, ale by bronić tego, co nas łączy. Unia Europejska to nie tylko projekt polityczny. To rodzina. A w rodzinie mówimy otwarcie, rozliczamy się nawzajem - i nigdy się nie poddajemy. Polska ma znaczenie. Europa ma znaczenie. A przede wszystkim liczy się nasza wspólna przyszłość. Chrońmy ją - razem."
Kiedy Niemcy próbują pouczać Polskę, warto przypomnieć im, że nie mają do tego moralnego prawa. Nasza historia zobowiązuje ich do pokory, a nie do mentorstwa wobec Polski. pic.twitter.com/T2s4YyVsqr
— Arkadiusz Mularczyk MEP (@arekmularczyk) June 4, 2025