2. Zabierałem głos w tej debacie i przypomniałem słynne powiedzenie Napoleona „ Naród który nie chce karmić własnej armii, będzie karmił cudzą”, stwierdzając, że powinno ono być swoistą przestrogą dla wszystkich w niej uczestniczących. Oczywiście żaden z posłów nie kwestionował konieczności obecnego zwiększenia nakładów na obronę narodową, ze względu na rosyjskie zagrożenie, ale w ostatnich kilkunastu latach było aż za dużo przykładów propozycji ograniczania wydatków na zbrojenia, a nawet dokonywania cięć w wydatkach już zapisanych w ustawie budżetowej. Przypomnijmy, że w poprzednim roku mimo zagrożenia militarnego ze Wschodu, rząd nie wydatkował aż 20 mld zł z Funduszu Wsparcia Sił zbrojnych (finansuje się z niego przede wszystkim zakupy uzbrojenia), co spowodowało, że zamiast zaplanowanych wydatków na poziomie 4,2% PKB, zrealizowano je na poziomie ok 3,7% PKB. Gdyby obowiązywał proponowany przez prezydenta zapis konstytucyjny, ministrowie, którzy nie wywiązali się z zaplanowanego poziomu finansowania, odpowiadaliby za to przed Trybunałem Stanu.

3. Ale na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat, były i inne nieodpowiedzialne propozycje o zmniejszeniu już wcześniej zaplanowanych wydatków na obronę narodową, tak było tuż przed agresją Rosji na Ukrainę, większość senacka pod przywództwem marszałka Tomasza Grodzkiego, przyjęła poprawkę o zmniejszeniu wydatków na Wojska Obrony Terytorialnej. Poprawka została wprawdzie odrzucona przez większość sejmową Prawa i Sprawiedliwości, ale należy zwrócić uwagę że została ona przegłosowana przez większość senacką składającą się z senatorów Platformy, Lewicy i PSL-u, zaledwie miesiąc przez agresją Rosji na Ukrainę i pełnoskalową wojną za naszą wschodnią granicą.

4. Zresztą poprzednie rządy Platformy wspierane wtedy przez PSL w latach 2008-2015, słynęły z tego ,że oszczędności które zarządzali kolejni ministrowie finansów, odbywały się kosztem wydatków na obronę narodową. Pierwsza poważna redukcja wydatków na wojsko została dokonana w 2008 roku i wyniosła aż 5 mld zł, wprawdzie protestował wtedy bardzo mocno ówczesny prezydent Lech Kaczyński ale ani ówczesny marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, ani rząd Tuska, nigdy protestami tego prezydenta się niestety nie przejmowali. W następnych latach było trochę lepiej ale w żadnym roku zaplanowane wydatki w ustawowej wysokości, nie były niestety realizowane, na przykład w 2012 roku, który przecież gospodarczo nie był taki zły, nie wydano na wojsko kwoty blisko 1,5 mld zł. Z kolei latem 2013 roku rząd zaproponował cięcia w wydatkach na modernizację armii na kwotę 3,5 mld zł i większość koalicyjna Platformy i PSL, niestety takie cięcia w Sejmie uchwaliła. Chociaż wydatki MON w 2013 roku zostały zaplanowane w wysokości ponad 31 mld zł, ale środki na zakupy nowego uzbrojenia wyniosły zaledwie około 8 mld zł, to wspomniane cięcia w wysokości 3,5 mld zł w zasadzie w całości dotyczyły tych właśnie wydatków. W czasie więc blisko 7 letnich rządów Donalda Tuska na finansowanie armii przeznaczono aż o ponad 10 mld zł mniej, niż wynikało to ustawy o finansowaniu sił zbrojnych i te cięcia wydatków w dużej mierze pochodziły z części przeznaczonej na zakupy uzbrojenia.

5. Ponieważ w dającej się przewidzieć perspektywie, musimy przeznaczać duże środki finansowe na obronę narodową, także dlatego zakupiony wcześniej sprzęt, będzie wymagał ogromnych nakładów na jego eksploatację i utrzymanie, to zapisanie minimalnych wydatków na obronę narodową w Konstytucji RP, w wysokości minimum 4% PKB, zobowiąże kolejne rządy do do jego przestrzegania, pod groźbą postawienia ministrów za to odpowiedzialnych przed Trybunałem Stanu. Co więcej ten zapis, to także poważny sygnał dla potencjalnych agresorów, że ponad 300 tysięczna dobrze uzbrojona polska armia, to cel realizowany ponad politycznie i w związku z tym może lepiej zrezygnować z przygotowań do takiej napaści.