Film „Kler” przepadł we wszystkich głównych kategoriach na 43. FPFF w Gdyni. Rację miał więc ks. A. Luter, że o wiele ciekawsze byłoby, gdyby na przykład reżyser pokazał bunt księdza, jego walkę o ewangeliczną wizję Kościoła i swego kapłaństwa, którego nie chce porzucić.

Ks. Luter pisze: „Załóżmy, że bohaterem filmu jest ksiądz, nie ideał, bo idealni ludzie nie istnieją, który walczy o ewangeliczny kształt Kościoła i kapłaństwa i znajduje się w sytuacji kafkowskiej, zarówno w rzeczywistości kościelnej, jak i w rzeczywistości liberalnych przyjaciół, bo tak mu się do tej pory wydawało, że to są przyjaciele, otwarci i tolerancyjni; mylił się okrutnie. Sytuacja kafkowska to rozczarowanie i samotność; można z niej wyjść zwycięsko albo przegrać i zagubić się w labiryncie fałszu po wszystkich stronach.”

To jest film, na który czekałem, ale jeszcze nie powstał. Problem jest. Np. bp Józef Guzdek, ordynariusz diecezji polowej, poinformował, że trzech kapłanów, którzy służyli w ordynariacie polowym Wojska Polskiego, molestowało nieletnich, czwarty jest oskarżony o posiadanie zdjęć pedofilskich. Wychodzi na to, że nawet jury w Gdyni zauważyło, że jest to film, który odpowiada poziomem antyklerykalnych czasopism i portali. I dobrze. Mam nadzieję, że teraz powstanie coś naprawdę dobrego, co nam wszystkim pomoże. Ofiarom molestowań, księżom sprawcom i nam wszystkim, wiernym i agnostykom. Czy nie chodzi nam wszystkim o poszukiwanie prawdy?

Film nie dostał żadnej głównej nagrody. W. Smarzowski może spać spokojnie. Film nie musi się zwrócić. Wziął na niego 3,5 miliona dotacji z PISF. Polacy jeszcze na nim nie byli w kinach, a już za niego zapłacili. Tak działa socjalizm.

Ks. Jacek Gniadek SVD

źródło: facebook