Kierownik Katedry Etyki UKSW w Warszawie udzielił wywiadu tygodnikowi „Wprost”, w którym mówił o pogłębiających się podziałach pomiędzy Polakami.

- „Jesteśmy podzieleni na dwa wrogie plemiona, które nienawidzą siebie nawzajem. W ciągu ostatnich trzech dekad nastąpiły w naszym kraju głębokie zmiany społeczno-ekonomiczne, które znacząco pogorszyły jakość relacji międzyludzkich, a nawet zerwały poczucie więzi narodowej”

- ocenił filozof.

Ks. Kobyliński zwrócił uwagę nie tylko na przejawy zawiści czy zazdrości, ale też atomizację społeczną i zobojętnienie.

- „Jeszcze w latach 70. czy 80. XX wieku mieszkańcy wsi czy małych miast dobrze się znali, pomagali sobie wzajemnie. Podobnie, chociaż w mniejszym stopniu, było również w miastach. A teraz? Dość często nie znamy swojego najbliższego sąsiada, a jeśli nawet wiemy, kim on jest, to raczej z nim nie rozmawiamy”

- zauważył.

Podkreślił, że obok samego w sobie pozytywnego bogacenia się społeczeństwa, powodem tego stanu rzeczy jest „głębokie skłócenie naszego społeczeństwa, realny podział na plemiona, bardzo poważny konflikt kulturowy, który można nazwać prawdziwą wojną polsko-polską”. Skąd wzięły się te podziały? Ich początki sięgają transformacji ustrojowej po 1989 roku, kiedy to „biedni ludzie stali się jeszcze biedniejsi, a bogaci komuniści i postkomuniści – uwłaszczeni na majątku narodowym – stali się milionerami i królami życia”. Później, w latach 2005-2007 podziały te pogłębiła kampania Donalda Tuska wymierzona w śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

- „Mówił o tym ostatnio publicznie Jan Maria Rokita, były prominentny działacz Platformy Obywatelskiej. Rokita twierdzi, że był naocznym świadkiem tego, w jakich okolicznościach zapadła wówczas polityczna decyzja Donalda Tuska, aby wykorzystać Janusza Palikota do brutalnego ataku na prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz PiS. W ten sposób spór polityczny został przeniesiony z poziomu merytorycznego na obszar podkręconych wrogich emocji”

- przypomniał etyk.

- „Właśnie wtedy rozpoczęła się prawdziwa barbaryzacja naszego życia publicznego, która trwa do dzisiaj. To była konkretna decyzja polityczna. A oliwy do ognia dodały w 2010 r. tragiczne konsekwencje katastrofy smoleńskiej”

- dodał.

W przekonaniu ks. Kobylińskiego, nasilająca się nienawiść pomiędzy Polakami to „konsekwencje zaplanowanej akcji politycznej, z wykorzystaniem marketingu politycznego i socjotechniki, która odwołuje się do tego, co w ludziach najgorsze”. Jego zdaniem dziś jest to już droga w kierunku „zbiorowego samobójstwa”. W tym kontekście etyk odniósł się do spotkania opłatkowego w Sejmie, które na moment przerywa wojnę pomiędzy politykami dwóch obozów.

- „To wręcz świętokradztwo. Co więcej, jest ono szkodliwe społecznie. Bo jak można przez cały rok opluwać siebie nawzajem, podkręcać absolutną nienawiść, a potem nagle śpiewać wspólnie kolędy i łamać się opłatkiem? Przez cały rok hejt i pogarda, a potem opłatek i życzenia. A po chwili znowu to samo”

- podkreślił.

- „To jest gorszące, ponieważ pokazuje chorą i szkodliwą wizję religii, odartą z moralności. W takim ujęciu staje się ona obrzędem pogańskim i nie ma żadnego wymiaru etycznego. Obecnie opłatek wśród posłów i senatorów pokazuje, że można godzić zakłamanie, hipokryzję i nienawiść z obrzędami religijnymi. Moim zdaniem należy obecnie zawiesić w polskim parlamencie spotkania opłatkowe”

- dodał.