Szefowa japońskiego rządu, Sanae Takaichi, oceniła zdarzenie jako „godne pożałowania” i zapowiedziała spokojną, lecz stanowczą reakcję. Po stronie japońskiej w powietrze poderwano myśliwce F-15, które miały monitorować działania chińskich maszyn operujących z lotniskowca Liaoning.
Pekin natychmiast odrzucił oskarżenia. Rzecznik chińskiej marynarki, Wang Xuemeng, stwierdził, że to japońskie samoloty miały „zakłócać ćwiczenia” prowadzone przez flotę Chin. W jego ocenie Tokio powinno „zaprzestać zniesławiania i prowokacyjnych działań na pierwszej linii”.
Warto przypomnieć, że w tle narasta spór o Tajwan, oddalony zaledwie o około 110 kilometrów od japońskiej wyspy Yonaguni. Rosnące napięcie niepokoi również sojuszników w regionie. Australijski minister obrony, Richard Marles, wyraził w Tokio zaniepokojenie skalą chińskich manewrów, a stanowisko Japonii publicznie wsparł ambasador USA w Tokio, George Glass. Jednocześnie prezydent USA Donald Trump miał namawiać japońskie władze do unikania eskalacji wokół Tajwanu.
Dodatkowym sygnałem wzrostu napięcia są decyzje gospodarcze Pekinu – Chiny zaleciły swoim obywatelom ograniczenie podróży do Japonii i wstrzymały plany wznowienia importu japońskich owoców morza. W regionie operuje też ponad sto chińskich jednostek marynarki wojennej i straży przybrzeżnej, co Tajwan określa jako realne zagrożenie dla stabilności całego Indo-Pacyfiku.
