30 grudnia 2024 roku w Lgowie, w obwodzie kurskim, rakiety Storm Shadow trafiły w rosyjski bunkier dowodzenia, niszcząc go doszczętnie. Atak skutkował śmiercią ośmiu wysokich rangą oficerów oraz ranieniem 22 innych. Uderzenie było wymierzone z chirurgiczną precyzją – uniknięto ofiar wśród cywilów, mimo że Rosjanie celowo ulokowali sztab w pobliżu domów mieszkalnych, licząc na ochronę przed ostrzałem.

Zaatakowana jednostka to elitarna 76 Dywizja Powietrzno-Desantowa z Pskowa, uważana za jeden z filarów rosyjskich sił zbrojnych. Wśród zabitych znalazł się ppłk Walerij Tiereszczenko, szef łączności dywizji, który brał udział w walkach na Ukrainie od początku agresji. Zginął również ppłk Pawieł Maleckij, dowódca batalionu inżynieryjnego dywizji.

Pozostałe ofiary ataku pozostają nieznane, co wpisuje się w strategię Kremla, który stara się ukrywać straty w szeregach rosyjskiej armii.

Rosyjski reżim oficjalnie milczy na temat strat, co nie jest zaskoczeniem. W rosyjskiej przestrzeni medialnej coraz częściej pojawiają się jednak głosy niezadowolenia, szczególnie wśród blogerów wojskowych.

– „Chcą ich pogrzebać po cichu” – pisze jeden z rosyjskich portali, podkreślając, że atak był dotkliwym ciosem dla elity wojskowej Rosji.