Większość protestanckich tzw. kościołów w Europie już jakiś czas temu dopuściła ordynację kobiet. Stąd duża presja na Kościół katolicki, by zrobił dokładnie to samo, bo byłoby to w pewnym sensie zgodne z dotychczasową logiką zmian w katolicyzmie.
Na II Soborze Watykańskim Stolica Apostolska weszła na ścieżkę ekumeniczną. Papież zdecydował o głębokich zmianach liturgii, tak, by katolicka Msza święta była bliższa nabożeństwom protestanckim i stąd dla naśladowców Lutra, Kalwina i Zwinglego bardziej „akceptowalna”. Przyjęto też nowatorską eklezjologię. Zgodnie z ogłoszonym samorozumieniem Kościoła, poniekąd zatarła się prawda o Kościele katolickim jako jedynym Kościele Chrystusa. Zaczęły mnożyć się ekumeniczne spotkania, zaprzestano namawiać protestantów do nawrócenia, sugerując, że wszyscy mogą pozostać w tym tzw. kościele, w którym są. Niektóre wpływowe środowiska mówiły nawet o tym, że chociaż Kościół katolicki ma „pełnię sakramentów”, to tylko u protestantów jest „pełnia słowa” – trzeba więc iść drogą „wymiany darów” i szukać nowej jedności, rozumianej inaczej, niż powrót na łono katolicyzmu.
Skoro protestanci dopuścili ordynację kobiet, byłoby zatem logiczne, gdyby to samo zrobił Kościół katolicki. W 1994 roku św. Jan Paweł II ogłosił jednak list apostolski „Ordinatio sacerdotalis”, gdzie podkreślił niemożność udzielania święceń kapłańskich kobietom i wskazał, że jego rozstrzygnięcie powinno być uważane za ostateczne. List był jednak dość krótki i nie prezentował pogłębionej argumentacji, stąd trwająca do dziś dyskusja na temat jego autorytetu – czy jest to nauczanie nieomylne, czy raczej tylko papieska opinia? Tak czy inaczej, Ojciec Święty odrzucił możliwość wyświęcania kobiet na księży – ale nie wspomniał o diakonacie.
Diakonat jest uważany za pierwszy stopień sakramentu kapłaństwa. Z drugiej strony nauczanie Kościoła głosi, że diakon nie jest wyświęcany do kapłaństwa, ale tylko do posługi. To sprawia, że sytuacja diakona jest nieco niejasna – i w Kościele katolickim krajów zachodnich sporo jest głosów na rzecz dopuszczenia kobiet do diakonatu.
Na początku grudnia Stolica Apostolska opublikowała wyniki prac specjalnej Komisji ds. Diakonatu Kobiet, którą powołał jeszcze papież Franciszek. Komisja składała się z dziesięciu osób. Członkowie nie potrafili dojść do żadnej konkretnej konkluzji. Nie zgadzali się w dość fundamentalnych sprawach, można zatem mówić o poważnym podziale. W sumie Komisja zasugerowała, że dopuszczenie kobiet do sakramentalnego diakonatu nie wydaje się możliwe, ale z drugiej strony nie ogłoszono tego w formie mocnego stanowiska. Komisja zacytowała też papieża Benedykta XVI, który stwierdził swego czasu, że w sprawie diakonatu kobiet potrzebna jest po prostu decyzja Urzędu Nauczycielskiego – to znaczy wiążąca decyzja papieska.
Wydaje się, że taka decyzja może zapaść za pontyfikatu Leona XIV. Kilka tygodni temu Watykan podał, że Dykasteria Nauki Wiary przygotowuje się do podjęcia tego tematu. Ewentualny dokument Dykasterii, mający aprobatę papieża, byłby właśnie tak oczekiwanym wiążącym głosem Stolicy Apostolskiej.
Jak może wyglądać to rozstrzygnięcie? Wprowadzenie do Kościoła sakramentalnego diakonatu kobiet nie jest prawdopodobne – diakonat sakramentalny jest przecież częścią sakramentu kapłaństwa. Gdyby wyświęcać kobiety na diakonisy, oznaczałoby to otwarcie „drogi protestanckiej”, na której końcu stoją kobiety-księża i kobiety-biskupi. Niezależnie od tego, czy takie rozwiązanie jest w ogóle teologicznie dopuszczalne, wprowadzenie w Kościele kapłaństwa kobiet wywołałoby niewątpliwie niesamowicie głębokie podziały. Rzecz zostałaby dobrze przyjęta w kilku krajach świata Zachodniego – ale przez zdecydowaną większość katolików byłaby kategorycznie odrzucona.
Dlatego możliwe wydaje się raczej ustanowienie jakiejś nowej posługi kościelnej dla kobiet, ale bez związku z sakramentem kapłaństwa. „Diakonisy” nie byłyby zatem wyświęcane; otrzymywałyby od biskupa uroczysty mandat do tego, by sprawować różne zadania w Kościele, w jakiejś mierze tożsame z tymi, które pełni dziś diakon. Taki diakonat kobiet – w formie nowej posługi – byłaby najpewniej akceptowalna dla większości katolickiego świata, także na globalnym południu. W ubiegłym roku aprobatę dla takiego rozwiązania wyraził nawet kardynał Fridolin Ambongo, przewodniczący organizacji zrzeszającej biskupów z całej Afryki.
Nowa posługa, a nie sakrament kapłaństwa – tak na dziś rysuje się perspektywa zmian w sprawie zadań dla kobiet w Kościele. Protestanci nie byliby zadowoleni, ale może tym razem Watykan nie będzie uznawać tego za kluczowe kryterium.
Autor jest publicystą portalu PCh24.pl
