Przewodniczący sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych i pełnomocnik rządu ds. odbudowy Ukrainy gościł na antenie TOK FM, gdzie komentując ostatnie akty dywersji na kolei podkreślił, iż z takimi „zawsze powiązana jest ostra dezinformacja”.

- „Wielu liderów opinii, polityków, także z Sejmu, działa w wojnie informacyjnej po stronie Rosji. Jeśli ktoś idzie do mediów i opowiada wierutne bzdury, że to logiczne, iż to Ukraińcy. Przepraszam, ale to jakiś dureń uważa, że Rosjanie będą robić akty sabotażu i wydadzą tym sabotażystom rosyjski paszport i to będą etniczni Rosjanie?”

- mówił.

Parlamentarzysta nie wspomniał o gigantycznym chaosie informacyjnym ze strony rządu. Wskazał za to na konieczność zaostrzenia prawa wobec osób, które w ocenie władz szerzą dezinformację.

- „Myślę, że czeka nas zaostrzenie prawa, także dotyczącego dezinformacji. Może warto o tym zacząć mówić – jakie powinny być kary za świadomy udział w rosyjskiej dezinformacji, dlatego że to jest część operacji, na tym polega nowoczesna wojna”

- stwierdził.

Przekonywał, że w warunkach wojny swoboda wypowiedzi musi mieć inne ramy niż normalnie dzieje się to w liberalnej demokracji.

- „Przychodzi czas strategicznej komunikacji, kiedy podstawowe komunikaty dotyczące bezpieczeństwa będzie podawał premier, odpowiednie instytucje państwa. Kwestionowanie tego, podburzanie opinii publicznej, budowanie atmosfery lęku po prostu musi być czytane jako część rosyjskiej operacji”

- podkreślał.

Sejm przyjął tzw. ACTA 3

Tymczasem sejmowa większość uchwaliła dziś nowelizację ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, która pozwoli rządzącym blokować „nielegalne treści” w Internecie, w tym w mediach społecznościowych. O usunięciu treści będą mogli decydować prezes UKE i KRRiT.

- „Ekipa D. Tuska przepchnęła ustawę o ograniczeniu wolności słowa w sieci. O tym, co można pisać w internecie, ma decydować cenzor z NASK-u - Przemysław Kuna. To jasne, że trzeba walczyć z nielegalnymi treściami, ale o tym, co jest legalne, powinny w Polsce decydować sądy. Takie rozwiązanie zaproponowali w toku prac sejmowych posłowie PiS, ale pociąg do kontrolowania internetu był wśród rządzących zbyt duży, aby to zaakceptować”

- napisał w mediach społecznościowych poseł PiS Janusz Cieszyński.