Prokuratura Krajowa w oficjalnym komunikacie wskazała, że decyzja o zawieszeniu prokuratora Ostrowskiego wynika z "oczywistej i rażącej obrazy przepisów prawa". Zarzuty obejmują m.in. wszczęcie i prowadzenie śledztwa bez odpowiedniej rejestracji w systemie ewidencyjnym prokuratury oraz podejmowanie działań z pominięciem obowiązujących procedur i zasad obiektywizmu.

Do tej decyzji odniósł się m.in. były szef resortu sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, który ostro skrytykował tę decyzję, określając ją jako "dowód strachu i desperacji" ze strony Adama Bodnara i premiera Donalda Tuska. Ziobro podkreślił, że śledztwo prowadzone przez Ostrowskiego może doprowadzić do postawienia zarzutów osobom odpowiedzialnym za "zamach na ustrój Rzeczypospolitej".

Z kolei przedstawiciele koalicji rządzącej poparli decyzję Bodnara. Europoseł KO, Krzysztof Brejza, ironicznie skomentował sytuację, sugerując, że prokurator Ostrowski będzie musiał kontynuować swoje "prywatne śledztwo" poza granicami kraju. Wiceminister aktywów państwowych, Robert Kropiwnicki, nazwał Ostrowskiego "symbolem zepsucia prokuratury za Ziobry" i podkreślił, że polskie państwo nie może być zakładnikiem upolitycznionych prokuratorów.

Śledztwo, które stało się przyczyną zawieszenia prokuratora Ostrowskiego, dotyczy "zamachu stanu" i obejmuje działania najwyższych urzędników państwowych, w tym premiera Donalda Tuska, marszałków Sejmu i Senatu oraz niektórych sędziów i prokuratorów. Zawiadomienie w tej sprawie złożył prezes Trybunału Konstytucyjnego, Bogdan Święczkowski, a ze złożonego prze niego dokumentu wynika, że od grudnia 2023 roku dochodzi do prób zmiany konstytucyjnego ustroju Polski przez te osoby.

Prokurator Michał Ostrowski zapowiedział złożenie zażalenia na decyzję o jego zawieszeniu, podkreślając jednocześnie, że obecnie musi się jej podporządkować.