Według komentatorów politycznych, taki spadek może być konsekwencją jego słabego występu w piątkowej debacie w Końskich. Spotkanie zorganizowane przez sztab Trzaskowskiego i transmitowane równolegle przez trzy duże stacje – TVP, TVN i Polsat – miało umocnić jego pozycję, tymczasem pokazało kontrast wobec aktywności innych kandydatów, szczególnie Karola Nawrockiego, który w debacie punktował Trzaskowskiego i zyskał 1 punkt procentowy poparcia (obecnie 22 proc.).
Na spadku Trzaskowskiego nie skorzystał jednak wyraźnie żaden z konkurentów poza Nawrockim. Sławomir Mentzen odnotował stratę 2 pkt. proc. (15 proc.), a wyniki pozostałych kandydatów pozostają na poziomie jednocyfrowym: Hołownia – 7 proc., Zandberg – 6 proc., Biejat i Braun – po 4 proc., Stanowski – 3 proc. Inni kandydaci zebrali łącznie 3 proc., a 8 proc. badanych nie potrafiło wskazać swojego faworyta.
Co ciekawe, mimo spadku w I turze, Rafał Trzaskowski nadal wygrywa w przewidywanej II turze z Karolem Nawrockim – 50 do 43 proc. Jednak i tu przewaga polityka Platformy Obywatelskiej topnieje z dnia na dzień.
Warto przypomnieć, że Trzaskowski odmówił udziału w debacie organizowanej przez prawicowe media, co zostało odebrane przez część wyborców jako unikanie konfrontacji. Nie pojawił się również na poniedziałkowej debacie w TV Republika, gdzie obecni byli m.in. Nawrocki, Stanowski i Jakubiak. W opinii wielu obserwatorów taka strategia przynosi odwrotny skutek i coraz częściej wskazuje na defensywę wiceprzewodniczącego Platformy Obywatelskiej.
Debaty, które miały umocnić Trzaskowskiego w walce o prezydenturę, zaczynają działać na jego niekorzyść. Nieobecność na kluczowych spotkaniach oraz widoczne napięcie podczas własnych występów mogą skutecznie demobilizować jego elektorat, zwłaszcza w kontekście zbliżającej się decydującej fazy kampanii.