W swojej książce „El último Cónclave” („Ostatnie konklawe”) dziennikarze ujawnili przebieg pierwszego głosowania na konklawe. Wedle ich informacji, wygrał je wysunięty przez konserwatystów kard. Peter Erdő, za nim uplasował się kard. Robert Prévost, a trzecie miejsce zajął kard. Pietro Parolin. Kard. Erdő nie zdobył jednak dwóch trzecich głosów, dlatego konklawe trwało dalej.

Publicysta portalu PCh24.pl red. Paweł Chmielewski zwraca uwagę, że podział głosów w czasie pierwszego głosowania odpowiada modelowi podziału Kolegium Kardynalskiego na trzy frakcje. Te frakcje to skupieni wokół kard. Kurta Kocha konserwatyści, którzy wysunęli kandydaturą kard. Erdő; tzw. frakcja kurialna kard. Parolina, której właśnie on był kandydatem oraz frakcja liberalna, zdominowana przez kard. Reinharda Marxa i kard. Luisa Antonio Tagle'a. To właśnie ta ostatnia frakcja miałaby więc, jak wskazuje dziennikarz, wysunąć kandydaturę kard. Prévosta.

- „To nie znaczy, że liberałowie uważali Prevosta za najlepszego kandydata w ogóle. Oznacza, że uważali Prevosta za najlepszego możliwego kandydata w danych okolicznościach”

- zaznacza Chmielewski.

- „Nie wiemy, jak przebiegały kolejne głosowania, ale można racjonalnie zakładać, że kurialiści przystali do liberałów w zamian za konkretne obietnice dotyczące podbudowania pozycji Kurii Rzymskiej - co Leon od razu zaczął manifestować”

- dodaje.

Dalej ocenia, że „na koniec do większościowej frakcji liberalno-kurialnej przystała też część konserwatystów, uznając, że opór i tak nie ma już sensu”.

Opóźnienie pierwszego głosowania

Elisabetta Piqué i Gerard O'Connell dzielą się też ustaleniami na temat wydarzeń, przez które pierwszego dnia konklawe z tak dużym opóźnieniem zobaczyliśmy dym nad Kaplicą Sykstyńską. Dymu spodziewano się około godz. 19:00, a pojawił się dopiero o 21:00. Okazuje się, że powodem było nie tylko przedłużenie przez kard. Raniero Cantalamessę przemówienia inauguracyjnego. Jak twierdzą watykaniści, okazało się, że po rozpoczęciu konklawe w Kaplicy Sykstyńskiej znajdował się telefon. Jeden ze starszych elektorów miał nie oddać wcześniej urządzenia, co przedłużyło procedurę.