Mariusz Paszko, portal Fronda.pl: Co Pan sądzi o tym dziwacznym wpisie byłego szefa MSZ Radosława Sikorskiego na Twitterze, kiedy po wyciekach z gazociągów Nord Stream dziękuje on Amerykanom?
Marek Jakubiak: W mojej opinii jest to megalomania połączona z narcyzmem i prawdę powiedziawszy Sikorski to zdecydowanie nieciekawa osobowość. Jak to kiedyś powiedział Dobrowolski, najgorsi są ludzie, którzy są wykształceni ponad własną inteligencję i w moim przekonaniu w tym przypadku to doskonale oddaje sedno sprawy.
On po prostu zapomina, że był ministrem obrony narodowej albo nie zdaje sobie z tego sprawy i traktuje to jako jakąś przygodę życiową, którą miał. Co więcej, jak by dalej z tego wynikało, nie chce za to brać odpowiedzialności. Gdyby ten ciężar odpowiedzialności jednak odczuwał za to, że był również ministrem spraw zagranicznych, to przecież musi wiedzieć, że skutki takich wpisów mogą być kolosalne. Rosjanie zapewne to wykorzystają. To, że on tego nie przewidział albo że mówi, że tego nie przewidział, to oznacza, że ten człowiek w ogóle nie nadawał się tę funkcje, które piastował. To też oznacza, że mieliśmy do czynienia z chłopcem w piaskownicy.
Jak Pan odebrał sposób, w jaki Sikorskiego tłumaczył Rafał Trzaskowski mówiąc, że Sikorski dziękował Amerykanom za to, że wcześniej o możliwości takich ataków sabotażowych ostrzegali?
To było dość inteligentne, tyle tylko że do mnie z tamtej strony nie trafia już nic. Ja już na samym początku powiedziałem, że tej sytuacji nie ma co tłumaczyć. Tam wszystko było jasne. Przepraszam za bardzo dużą dosadność, ale kiedyś było takie powiedzenie, że kiedy jakiś oficjel puścił bąka to każdy biegał, żeby okno otworzyć. Dokładnie taką sytuację mamy teraz.
Jeśli bowiem trzeba tłumaczyć słowa byłego ministra obrony narodowej, to jest to całkowite nieporozumienie, a sytuacja jest oczywista i prosta.
Dodam, że jeśli chodzi o Pana Sikorskiego, to osobiście od samego początku mam wiele pytań do jego osoby. Z nie zrozumiałych dla mnie przyczyn nie znam odpowiedzi na te pytania – na przykład, jak to jest, że w czasach, w których ja żyłem wysyła się adepta szkoły średniej, liceum, na naukę języka angielskiego do Oxfordu. Słyszał Pan redaktor o czymś takim, żeby władza ludowa wysyłała kogoś w taki sposób?
Może właśnie chodzi o to, że to władza ludowa wysyłała? Ja też przyznam szczerze, nie wiem.
No i ta władza ludowa – podkreślę to mocno - wysyła do Oxfordu ucznia szkoły średniej na naukę języka angielskiego. Ja po prostu zachodzę w głowę, jak to jest możliwe? Oni mówią, że to wszystko jest w porządku. Ja twierdzę, że absolutnie tak nie jest. I co jeszcze bardziej ciekawe, ten właśnie Sikorski cztery lata później jest w Afganistanie.
I Rosjanie – jak się mówiło – ratują mu życie, wyciągając spod mocnego ostrzału.
Można to podsumować, że to po prostu jest „dziecko szczęścia”.
Jeśli chodzi o jego wykształcenie, to udało mi się jakiś czas temu już dotrzeć do informacji, że Sikorski ma formalnie wykształcenie na poziomie licencjatu, które uzyskał pisząc dokładnie 124 eseje. Tytuł magistra otrzymał natomiast – co jest tam zgodne z prawem i zwyczajami uczelni – uiszczając określoną dodatkową opłatę po jakimś czasie po uzyskaniu tytułu licencjata. Innymi słowy posiada duplom magistra, ale dwuletnich studiów magisterskich nie odbył i nie ukończył.
„Dziecko szczęścia” – powtórzę (śmiech).
A słowa mecenasa Giertycha, który także próbujące tłumaczyć Sikorskiego? Zacytuję: „Nie wiem czy za wybuchem gazociągów na Bałtyku stoi USA. Ale wiem, że wolę aby Rosjanie myśleli, że stoją za tym oni niż my. I bardzo niepokoi mnie, że jest jakaś wściekłość w ramach PiS na Sikorskiego za jego wpis. Czy wy świry wolelibyście, aby Rosjanie uznali nas za winnych?”
(Śmiech) Tutaj mamy sytuację moim zdaniem podobną, jak z Sikorskim. Ci ludzie zwyczajnie tracą kontrolę nad sobą. Przecież już za Giertychem poszedł lub ma pójść list gończy, prokuratura mu wysyła masę wezwań, a on się tam nie stawia. I ten człowiek chce się wypowiadać w imieniu Polski? A jakim prawem? To jest naprawdę kuriozalne. Nie chcę szerzej na jego temat się wypowiadać.
Dodam tylko, że powinien może lepiej zająć się swoim zdrowiem, żeby znowu gdzieś nie zemdlał.
Zmieniając temat, mamy falę zwycięstw europejskiej prawicy. Czy jest to szansa dla Polski?
Panie redaktorze, nie tylko szansa dla Polski, ale też dla Unii Europejskiej, ponieważ ona nie zdaje sobie sprawy z tego, że trzeba ją ratować. Ja cały czas mówię, że prawicowość to jest normalność. I ta właśnie normalność zaczyna w Europie wygrywać i – co ciekawe – głosami ludzi, którzy nadal chcą być normalni, a tolerowali to lewactwo i różne dziwactwa. Bardzo ważne jest przy tym, żeby nie mylić tolerancji z afirmacją. Nie ma we mnie wrogości, żeby jakieś śmieszne czy wesołe albo nawet dziwne sytuacje tolerować, ale na pewno nie afirmować. Ja nie będę podziwiał – mówiąc wprost – kogoś dlatego, że jest gejem. To samo dzieje się na scenie politycznej obecnie. Jeśli chodzi na przykład o nową Panią premier Włoch i jej postulaty – super! Już nawet wysłała twitta do premiera Morawieckiego, że walczymy o normalność w Europie. Buduje się koalicja. Jeszcze Szwecja do nas dołączy, ale też Węgry, Słowenia. W Hiszpanii też już się gotuje, a za chwilę wybory.
Niemcy natomiast zawsze, kiedy zaczynają przy czymś – mówiąc dosadnie – grzebać, jak to miało miejsce w I i II wojnie światowej, wielu kryzysach, w których maczali łapy, to na końcu oni zawsze przegrywają. Teraz chcieli doprowadzić do unifikacji Europy do IV Rzeszy i też Panie redaktorze polegną i co więcej, będą europejskimi autsajderami. Jeszcze teraz doszła bardzo nagłośniona sprawa reparacji wojennych na rzecz Polski i nawet tylko z punktu widzenia moralnego nie mają oni żadnego prawa, żeby zabierać głos. W przypadku Nord Streamu też mówili, że to tylko biznes a nie polityka. Skoro tak miało być, to dlaczego teraz narzekają? Przecież to tylko biznes, co prawda już nie istniejący, ale biznes.
Jest jeszcze sprawa dość bezczelnego zwracania się Niemców do Polski, którzy od nas oczekują pomocy, ponieważ my mamy w magazynach i my się przygotowaliśmy, a oni nie. Ja bym powiedział tak, że możemy pomóc, ale specjalnie dla nich trzeba napisać kamienie milowe. Zacząłbym od wycofania z TSUE – bo przecież są to wszystko ich działania – sprawy Turowa na przykład, zwrócenie nam niesłusznie nałożonych kar, czy wypłacenie KPO. I możemy zacząć rozmawiać. No i oczywiście reparacje też, choć to zajmie więcej czasu.
Mówi się, że pazerny dwa razy więcej traci.
Niemcy rzeczywiście są narodem pazernym, egocentrycznym, a ta buta niemiecka nakazuje im myśleć, że są pępkiem świata, a jak jest naprawdę to przecież wszyscy wiemy. To jest brutal świata, a nie pępek. Nie jest to z całą pewnością ani moralny ani polityczny wzór do naśladowania.
Ich polityka Energiewende też przecież była czymś wręcz bezczelnym i niebezpiecznym dla innych krajów.
Dla nas i ich krajów to byłby koniec. Niemcy zarobiliby na tym tylko po to, żeby wykończyć inne państwa, a samemu błyszczeć. To jest jasne i oczywiste. Teraz kraje będę ten pakiet klimatyczny wypowiadać, będą się buntować i skończy się ten ich plan. Przecież ludzie nie będą biedować tylko dlatego, że Niemcom się tak podoba.
Czy zwycięstwa prawicy w Europie zwiększają szanse na uzyskanie reparacji od Niemiec? Czy Polsce może udać się zbudować obóz poparcia dla tych żądań?
Moim zdaniem Europa możne nas cicho wspierać. Natomiast głośno krzyczał raczej nikt nie będzie, ponieważ to są przecież nasze sprawy polsko-niemieckie.
Niemcy liczą się tylko i wyłącznie z silnymi państwami, nie tylko gospodarczo, ale i militarnie. My będziemy producentem uzbrojenia, które będzie kupowane w Europie i będzie konkurencyjne dla uzbrojenia niemieckiego. Jak to się zacznie, to oni szacunku nabiorą w mgnieniu oka.
Ważne jest, żeby się Niemców nie bać i nie można ich ciągle o coś prosić. Dobrym przykładem jest Ministerstwo Obrony Narodowej, które zdecydowało, że pozbędzie się Leopardów, jak tylko dostaniemy nowe Abramsy i K2. To jest ciekawe zjawisko, że Leopardy zostaną zwyczajnie sprzedane. My nie chcemy mieć niemieckiego sprzętu.
Podam inny przykład. Niemcy najpierw się obrazili, ale już o tym zapomnieli o tym, że projekt nowego czołgu piątej generacji ma być budowany przez Francję i Niemcy i w tej chwili ten czołg jest konstruowany. Polacy złożyli akces na 800 takich czołgów, nawet nie wiedząc jeszcze jaki on ma być, chcąc partycypować w kosztach i Niemcy nie zgodzili się na to. Niemcy też nie zgodzili się na to, żeby sprzedawać nam amunicję do Leopardów, ani żebyśmy te czołgi mogli modernizować do polskiej wersji z użyciem oryginalnych części i tak dalej.
W tej chwili pozycja Niemców w Polsce jest przegrana. Nie mamy zaufania do tego partnera i oni to powinni wiedzieć. Niemcy są teraz w szoku, ponieważ cała Europa nie ma tyle czołgów, co Polska zamówiła.
Prawdę powiedziawszy Zachód musi się obudzić, ponieważ Rosjanie nie śpią. To się tak mówi, że oni stracili 4 tysiące czołgów, ale oni posiadają moce produkcyjne i już rozpoczęli pracę w systemie 3-zmianowym przy produkcji czołgów T80 i starają się to nadgonić. Masę ludzi teraz powołano.
Jeśli chodzi o te powołania, to słyszałem i czytałem, że może być różnie. Niektórzy eksperci mówią, że sprawnych rezerwistów, którzy brali udział w manewrach Rosja ma około 18 tysięcy. Mogą jeszcze mieć trochę zdolnych ludzi do walki, to powiedzmy, że są w stanie zebrać około 30 tys. żołnierzy, a cała reszta – mówiąc brutalnie – zwyczajem komunistów nie liczących się z człowiekiem, pójdzie jako „mięso armatnie”.
W rządowym programie rosyjskim, gdzie udział biorą główni propagandyści, coraz częściej już są głosy, że naród trzeba szanować, że trzeba rozstrzelać tego, kto to wymyślił.
Przepraszam bardzo, że przerwę Panie Marku, ale osobiście mam odczucie, że to jest to kolejna wersja „pierestrojki” robiona pod publiczkę. Pokrzyczą, żeby rozładować nastroje społeczne i na tym się skończy, a ludzi i tak wyślą na śmierć, a innych biedować, jak zawsze.
Oni już nawet podają cyfry i pytają, jak to jest, że w samej Moskwie jest milion bezrobotnych, którzy chcą pracować. Jedna z tych głównych propagandystek nawet mówi, że ma wielu znajomych, którzy są przeszkolonymi wojskowymi, byli żołnierzami w Afganistanie czy na innych konfliktach i chcą pójść do armii, ale nie chcą ich przyjąć. Biorą za to niewyszkolonych młokosów ze studiów i wywożą na front na Ukrainę.
To jeszcze ostatnie pytanie. Paweł Kukiz mówi, że nie będzie głosował z PiS do momentu przegłosowania ustawy o sędziach pokoju. Co Pan sądzi na ten temat i jak ocenia jego postawę?
Sędziowie pokoju to flagowy postulat Kukiz’15. Patrząc na to, że większość spraw w sądach rejonowych, to są sprawy o tzw. byle co, to sędziowie pokoju powinni odciążyć sądy rejonowe. Zdecydowanie skróci się wtedy termin postępowań. Wtedy właściwi sędziowie zaczną się wreszcie zajmować rozstrzyganiem poważnych spraw. Poza tym sędzia pokoju będzie mógł po kilku latach przejść do roli sędziego rejonowego. Szczerze powiedziawszy, ja w tym widzę same zalety i nie widzę powodu, dla którego sędziowie pokoju mieliby nie być wprowadzeni.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński już podczas kilku ostatnich spotkań z mieszkańcami różnych miejscowości zapowiadał reformy sądownictwa, których główną zmianą jest właśnie wprowadzenie sędziów pokoju.
Czym innym są zapowiedzi, a czym innym są fakty. Jeśli z Pawłem Kukizem umówili się na określone działania, to po prostu trzeba je zrealizować i dotrzymać słowa. Paweł powiedział, że wrócą do tematu po uchwaleniu ustawy o sędziach pokoju.
Uprzejmie dziękuję za rozmowę.