Według Prokuratury Krajowej, Ostrowski wszczął postępowanie bez oficjalnej dekretacji i rejestracji w systemie. „Prokurator Ostrowski nie miał uprawnień do przydzielenia sobie tej sprawy osobiście” – tłumaczyła na konferencji prasowej rzeczniczka Prokuratury Generalnej Anna Adamiak.
Zawiadomienie o „zamachu stanu” miało trafić do prokuratury dopiero 10 lutego, czyli po wszczęciu przez Ostrowskiego śledztwa. Wcześniej cała sprawa była jedynie przedmiotem doniesień medialnych. Mimo to Ostrowski miał już przesłuchać dziewięciu świadków, co według Prokuratora Krajowego Przemysława Nowaka było działaniem „poza wszelkimi procedurami ewidencyjnymi”.
Adam Bodnar powołał prokuratora Piotra Kowalika na rzecznika dyscyplinarnego, który ma zbadać, czy Ostrowski dopuścił się „rażącej obrazy przepisów prawa”. „Podejmowanie czynności prokuratorskich wbrew obowiązującej pragmatyce służbowej oraz wbrew obowiązującym przepisom” – tak decyzję o wszczęciu postępowania dyscyplinarnego uzasadnił Bodnar.
Zawieszenie Ostrowskiego budzi kontrowersje, a dziennikarze dopytują, jakie dokładnie przepisy naruszył. Podczas konferencji prasowej Tomasz Grodecki z portalu Niezalezna.pl pytał o podstawy prawne decyzji Bodnara, jednak nie otrzymał jednoznacznej odpowiedzi. „Który tutaj paragraf został złamany przez pana prokuratora Ostrowskiego?” – dopytywał.
W odpowiedzi Adamiak i Nowak oskarżyli dziennikarza o „wchodzenie w rolę obrońcy”. „Proszę się powstrzymać” – ripostował Grodecki, wskazując, że jako dziennikarz ma prawo domagać się konkretnych informacji.
Sprawa Ostrowskiego wpisuje się w szerszy konflikt w polskim wymiarze sprawiedliwości. Jego zawieszenie może być postrzegane jako próba usunięcia prokuratorów kojarzonych z poprzednią ekipą rządzącą i czystkami w resortach.
Na razie nie wiadomo, czy Michał Ostrowski zostanie formalnie oskarżony. Jego przyszłość w prokuraturze będzie zależała od dalszego rozwoju wydarzeń i wyników postępowania wyjaśniającego.