Prokuratura Krajowa w oficjalnym komunikacie zarzuciła prokuratorowi Ostrowskiemu "oczywistą i rażącą obrazę przepisów prawa". Według rzeczniczki prokuratora generalnego, Anny Adamiak, Ostrowski wszczął śledztwo bez odpowiedniej rejestracji w systemie ewidencyjnym prokuratury oraz nie przekazał korespondencji, którą otrzymał. Dodatkowo, przypisano mu naruszenie zasady obiektywizmu i bezstronności poprzez podejmowanie działań w interesie określonej grupy osób.

Decyzja o zawieszeniu prokuratora Ostrowskiego spotkała się z różnorodnymi reakcjami w środowisku politycznym. Były minister edukacji, Przemysław Czarnek, skomentował: "Jednak potężny strach u Bodnara i spółki. Bo przecież, gdyby strachu nie było, to dlaczego prok. Ostrowski miałby nie prowadzić postępowania w sprawie, która podobno jest śmieszna? No, bo śmieszna nie jest, dlatego strach Bodnara i zawieszenie prok. Ostrowskiego".

Sebastian Kaleta, były wiceminister sprawiedliwości, stwierdził: "Zawieszenie przez Adama Bodnara prok. Ostrowskiego w sytuacji, gdy badane przez niego zawiadomienie dotyczy bezpośrednio Bodnara, pokazuje, że prokuratura jest dziś ręcznie sterowaną prywatną instytucją Tuska i Bodnara. Ta decyzja to swoiste przyznanie się do winy Bodnara. Śmiali się z zawiadomienia, ale robią wszystko, by zablokować śledztwo".

Prokurator Michał Ostrowski wyraził zaskoczenie decyzją o jego zawieszeniu, określając ją jako "niezrozumiałą". Podkreślił, że nie popełnił żadnego przewinienia dyscyplinarnego i że o wszystkich swoich działaniach informował prokuratora generalnego. Zapowiedział odwołanie się od tej decyzji do sądu dyscyplinarnego.