Rosyjskie ministerstwo spraw zagranicznych opisało jednak rozmowę telefoniczną Rubio-Ławrowa jako „konstruktywną”, co wskazuje na dyplomatyczny ton w oficjalnych komunikatach Moskwy.

Według doniesień źródeł agencji Reuters oraz CNN amerykańska strona uznała, że stanowisko Rosji nie wykazuje oznak znaczącej zmiany – „pozostaje maksymalistyczne”. W rezultacie Rubio miał wstrzymać rekomendację organizacji spotkania Trump–Putin w zaplanowanym wcześniej terminie.

To opóźnienie może mieć strategiczne znaczenie. Szczyt w Budapeszcie miał być prezentowany jako krok ku postępowi w rozmowach o pokojowym uregulowaniu konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. Z raportu „Le Monde” z kolei wynika, że Polska i kraje UE obserwują z niepokojem przygotowania do konferencji – zwłaszcza ze względu na aspekt formalny i logistyczny podróży Putina, który nadal figuruje na liście osób poszukiwanych Międzynarodowego Trybunału Karnego.

Chociaż Rubio nie wygłosił publicznej obszernej deklaracji, jego przesłanie przekazane w komunikacie Departamentu Stanu jasno podkreślało: „Musimy wykorzystać nadchodzące spotkania jako szansę na współpracę w drodze do trwałego rozwiązania wojny na Ukrainie, zgodnego z wizją prezydenta Trumpa”.

Wypowiedź ta ilustruje, że dla USA warunkiem kontynuowania rozmów jest realny postęp w uzgadnianiu podstaw porozumienia – a twierdzenie strony rosyjskiej o niezmienności stanowisk rodzi poważną blokadę. Opóźnienie lub odroczenie spotkania może zatem działać jako forma nacisku na Moskwę, a media spekulują, czy szczyt w Budapeszcie w ogóle dojdzie do skutku.