To nie pierwsza tego typu sytuacja. W listopadzie 2024 roku, podczas wiecu wyborczego w Białymstoku, Trzaskowski mówił o konieczności współpracy „z NATO i z Sojuszem Północnoatlantyckim”, sugerując, że ma na myśli dwie różne organizacje. Już wtedy wpadka wywołała liczne komentarze, memy i falę krytyki, także ze strony ekspertów zajmujących się bezpieczeństwem międzynarodowym. Jednak można było uznać to za zwykłe przejęzyczenie lub stres kampanijny.

Tym razem jednak podobne słowa padły podczas rozmowy w Fox News – stacji, której widownia obejmuje miliony osób na całym świecie. Trzaskowski, mówiąc o bezpieczeństwie regionu i konieczności współpracy, ponownie wspomniał „NATO i Sojusz Północnoatlantycki”, co dla anglojęzycznych widzów mogło brzmieć co najmniej niezrozumiale. Komentatorzy z Polski nie zostawili na prezydencie Warszawy suchej nitki.

To już nie jest przejęzyczenie. To dowód na brak podstawowej wiedzy w zakresie geopolityki – ocenił na platformie X europoseł Dominik Tarczyński. Inni przypominają, że polityk ubiegający się o prezydenturę powinien unikać tego typu kompromitacji, szczególnie gdy występuje na arenie międzynarodowej.

Niektórzy internauci próbują bronić Trzaskowskiego, twierdząc, że użył obu nazw w sensie retorycznym, by podkreślić wagę sojuszu. Problem jednak w tym, że forma wypowiedzi nie wskazywała na celową figurę stylistyczną, a raczej na faktyczne niezrozumienie, że NATO i Sojusz Północnoatlantycki to jedna i ta sama organizacja.

Nie wiadomo, czy sztab Trzaskowskiego odniesie się do tej kolejnej gafy, ale pewne jest jedno – w erze błyskawicznego obiegu informacji takie wpadki mogą kosztować nie tylko wizerunkowo, ale też politycznie. Szczególnie gdy chodzi o kwestie bezpieczeństwa narodowego.