Atak, który miał miejsce we wtorek, objął cały obszar Izraela, a alarmy ogłoszono w wielu miastach. Izraelska armia poinformowała, że udało się zestrzelić dużą część z wystrzelonych pocisków. Pomocy w obronie udzieliły również siły amerykańskie, które wspierały namierzanie i zestrzeliwanie pocisków. Na szczęście, jak podają izraelskie władze, nie odnotowano ofiar śmiertelnych, a jedynie dwie osoby odniosły niegroźne obrażenia w rejonie Tel Awiwu.

Iran oświadczył, że atak był odwetem za śmierć przywódców Hamasu i Hezbollahu, grożąc kolejnymi "miażdżącymi atakami" w razie izraelskiej odpowiedzi. Izrael zapowiedział jednak zdecydowany odwet na agresję. Rzecznik Sił Obronnych Izraela, kadm. Daniel Hagari, określił atak jako "poważny" i zapewnił, że jego konsekwencje będą odczuwalne.

To drugi przypadek bezpośredniego ataku Iranu na Izrael. Wcześniej, w kwietniu 2024 roku, Iran przeprowadził podobny nalot, odpowiadając na zabicie dowódców Gwardii Rewolucyjnej w izraelskim ataku na Damaszek. Wtedy również z pomocą Izraelowi przyszły siły USA i innych państw zachodnich oraz sunnickie państwa arabskie.