„Tych, którzy nie chcą – zostawmy na boku. Sakramenty naprawdę są dla wierzących, a nie dla tych, którzy chcą je traktować jako nabyty wzorzec tradycji czy jakiś atrybut kulturowy” – powiedział w rozmowie z KAI bp Grzegorz Suchodolski, przewodniczący Rady KEP ds. Duszpasterstwa Młodzieży i zasugerował, że w obecnej sytuacji kluczowe jest „pytanie o to, kiedy odejść od Kościoła masowego na rzecz wspólnotowego”.
„W młodym pokoleniu “sypnęła” się praktyka wiary. To widać wyraźnie, gdy wychodzimy z czasu pandemii: nawet gdy wracają starsi (choć też nie wszyscy), to młodzież nie wraca. Najbardziej niewidocznymi dzisiaj grupami na niedzielnych mszach są dzieci i młodzież. Tych grup po prostu nie mamy” – tłumaczył bp Suchodolski. I diagnozował: „Według mnie są dwa czynniki, o kolejności można dyskutować: brak doświadczenia żywej wiary w najbliższej przestrzeni rodzinnej oraz moralna słabość i niezdany egzamin wizerunkowy instytucji Kościoła”.
„Inaczej już funkcjonuje dom rodzinny. Dom jako duchowy fundament przekazu wiary dziś już po prostu nie istnieje. Dorosłe pokolenie nie “rodzi” młodego pokolenia do wiary. Najmłodsze pokolenie nie doświadczyło domowego Kościoła” – zauważył biskup siedlecki. „Zmierzch chrześcijaństwa domowego to jedna z bardzo ważnych przyczyn obecnej sytuacji młodych” – stwierdził hierarcha. „Młodzi są już wypłukani z wiary, tej naturalnej drogi do sakramentów”, a „tam, gdzie nie ma wiary, każdy dodatkowy argument działa za tym, by przestać praktykować” – przekonywał dyrektor Krajowego Biura Organizacyjnego Światowych Dni Młodzieży, które odbyły się w 2016 roku w Krakowie.
„Odrzucenie Kościoła jako instytucji jest bardzo widoczne. Co prawda procent samych apostazji nie jest duży (choć już odczuwalny), ale widać praktyczne zaniechanie kontaktu z Kościołem: nie przychodzę na niedzielną eucharystię, nie spowiadam się, nie przyjmuję księdza “po kolędzie” i w ogóle tracę jakąkolwiek chęć bycia w Kościele” – mówił siedlecki biskup pomocniczy.
„Przyzwyczailiśmy się do kościoła, parafii, gdzie mamy biura parafialne i kancelarie, a dziś trzeba by jeszcze w ten przyparafialny kompleks wpisać rozmównicę. Indywidualna rozmowa staje się nowym narzędziem duszpasterskim” – zauważył bp Suchodolski i konstatował: „Wydaje mi się, że te 23 procent, które w najmłodszym pokoleniu wciąż wierzy i praktykuje, to ci, z którymi należy dalej pracować”. „Nie może być wiary na przymus ani Kościoła na przymus. To musi być wybór młodego człowieka. W którymś momencie musimy wreszcie powiedzieć: odchodzimy od przymusu, od masy i przechodzimy na grupy elitarne, to znaczy na tych, którzy chcą” – przekonywał hierarcha, dodając, iż „pokora każe nam uznać, że Bóg nieraz mniejszą liczbą osób posługuje się bardziej “efektywnie”.
„Wiara to kontakt ze słowem Bożym, to mała grupa formacyjna. Przede wszystkim musimy więc przeorganizować pracę z młodymi na etapach przygotowania do życia sakramentalnego” - kontynuował duchowny – „niezbędna jest dziś odnowa parafii przez tworzenie silnych grup, które zapewnią w parafii ciągłość pracy duszpasterskiej. To jest czas na zmianę jakościową i ilościową, na zejście z dużych liczb na rzecz małych grup, wspólnot. I dopiero wtedy będziemy wiedzieć, kim dysponujemy i na kogo możemy liczyć”.
Jednocześnie hierarcha przestrzegł „grupy młodzieżowe działające w parafiach żeby nie tworzyły ze swoich środowisk getta; aby młodzi z zewnątrz wiedzieli, że mogą do nich przyjść i pobyć z nimi. Te grupy nie mogą się zamykać, argumentując na przykład, że są już na innym poziomie wtajemniczenia itd. Muszą być otwarte na wszystkich”.
„Przy parafiach muszą powstawać oratoria dla młodych, do których przyjdą oni nie tylko na godzinę katechezy, ale też aby spędzić ze sobą czas, nawet każdego dnia – wypić herbatę, odrobić lekcje, porozmawiać z rówieśnikami. To jest według mnie przyszłość. Musi być i aneks kuchenny, i projektor, playstation, piłkarzyki, stół pingpongowy, przestrzeń do spotkań formacyjnych itd, itp. Na przykład: teraz, w adwencie, po roratach dzieci powinny przyjść do takiego oratorium na śniadanie” – wskazywał przewodniczący Rady KEP ds. Duszpasterstwa Młodzieży.
„Chodzi o gruntowne przeobrażenie parafii: z parafii-urzędu na parafię-dom. Parafia musi być żywa i otwarta, a nie ograniczona do funkcji udzielania sakramentów, a więc do kruchty i kancelarii. Jeśli będzie otwarta, zaczną przychodzić do niej także osoby potrzebujące, biedne, bezdomne, dla których powinno być serce i miłość, a więc szklanka herbaty czy paczka z potrzebnymi im artykułami, nie tylko na święta. Parafie, które działają oratoryjnie, są otwarte także na tych, którzy są może daleko od Kościoła, ale przyjdą, bo będą wiedzieli, że są tu ludzie, którzy okażą im bliskość i zainteresowanie, którzy im pomogą” – skonkludował bp. Grzegorz Suchodolski.
ren/ekai.pl