"W sporze Polski z UE chodzi o władzę, nie o wartości" - pisze niemiecki dziennikarz Boris Kalnoky w gościnnym komentarzu dla Deutsche Welle.

Spór między Polską a Unią Europejską rozgorzał po tym, jak 7 października Trybunał Konstytucyjny wydał wyrok, w którym zakwestionował nadrzędność traktatów europejskich nad krajową konstytucją.

"Przede wszystkim to, że z Brukseli i większości państw członkowskich rozlega się alarm, że „nigdy wcześniej” nie kwestionowano prymatu prawa europejskiego nad narodowym prawem konstytucyjnym. Jest to zwyczajnie nieprawdą" - pisze Kalnoky.

Kalnoky podkreśla, że nigdy nie było zgody na zasadę bezwzględnego pierwszeństwa prawa europejskiego nad krajowymi konstytucjami. Przypomniał, że projekt Konstytucji dla Europy z 2004 roku zawierał taki zapis, jednak upadł on z powodu referendów przeprowadzonych we Francji i, uwaga, w Holandii, która najgłośniej apeluje o zamrożenie środków finansowych dla Polski w związku z wyrokiem TK.

Kalnoky przypomniał również, że z zapisu o bezwzględnej nadrzędności prawa Unii nad konstytucjami zrezygnowano w Traktacie Lizbońskim z 2007 roku.

Samo zaś zagadnienie Kalnoky określił mianem "wybuchowego politycznie".

"W szczególności Wielka Brytania, ale także niemiecki Trybunał Konstytucyjny, zawsze dostrzegały tutaj potencjał konfliktu. W maju 2020 roku niemiecki TK orzekł, że kupno obligacji przez Europejski Bank Centralny jest „sprzeczne z jego uprawnieniami”. A orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości UE (TSUE), że zakupy były zgodne z prawem UE, sąd w Karlsruhe nazwał „niezrozumiałym”. Tym samym zakwestionował prymat TSUE w tej sprawie" - zauważa dziennikarz.

Przypomniał następnie, że o pierwszeństwie orzeczeń TSUE nad konstytucjami krajowymi zadecydowali sami sędziowie TSUE. Wskazał tutaj na kluczowy w rozwoju prawa Unii wyrok Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (prawny poprzednik TSUE) w sprawie Costa vs E.N.E.L.

Kalnoky przypomniał, że formalny opór wobec tego orzeczenia był bardzo niewielki. Przyczyną był zaś fakt, że zasada ta dotyczyła zupełnie niepolitycznych kwestii.

"Wynikało to głównie z tego, że maksyma ta nigdy nie była wykorzystywana do obalania systemów politycznych państw członkowskich poprzez europejskie orzeczenia sądowe. Chodziło głównie o stosunkowo niepolityczne decyzje" - czytamy.

Dziennikarz zaznaczył jednak następnie, że w ostatnich latach uległo to zmianie, zaś "TSUE stał się czynnikiem władzy politycznej".

"Tak naprawdę nie chodzi tu ani o obowiązujące prawo, ani o „wartości europejskie”. Chodzi o kwestię walki o władzę. W artykule dla „Politico” Stefan Auer i Nicole Scicluna przedstawili stosowne argumenty" - pisze Kalnoky, odwołując się do zawierającej podobne tezy publikacji w portalu "Politico" - więcej czytaj tutaj.

Zdaniem Kalnoky'ego polski atak "skutecznie obnaża poważną słabość konstrukcji prawnej UE".

"Chodzi tu o coś więcej niż tylko o to, czy polski wymiar sprawiedliwości jest upolityczniony (do polskich wyborców należy ukaranie za to swojego rządu i odsunięcie go od władzy, jeśli tego nie chcą).

Chodzi o to, czy UE powinna być de facto państwem, czy też sojuszem suwerennych państw narodowych. Podstawą suwerenności każdego państwa jest jego konstytucja" - konkluduje Kalnoky.

jkg/deutsche welle