Niepokojące ustępstwa polskiego rządu wobec Komisji Europejskiej w sprawie reformy wymiaru sprawiedliwości przypominają o ograniczonym charakterze tej reformy. Nawet najlepsze prawo nie zadziała w rękach zdeprawowanych ludzi, a cała historia III RP i ostatnie dwa lata batalii z sądami pokazały, jak ogromna jest liczba sędziów o ujemnej wiarygodności i rzetelności, czyli gwarantowanej nieuczciwości.
Pospolici złodzieje w togach
Chodzi nie tylko o szerokie spektrum złodziejskiej aktywności sędziów - od drobiazgów w postaci części wiertarki po miliony ukręcone przez prezesa Sądu Apelacyjnego w Krakowie. Jeszcze większym problemem jest korporacyjna solidarność i faworyzowanie swoich. Sąd Najwyższy nieustępliwie broni sędziego złodzieja, który ewidentnie ukradł 50 zł, bo ten łka na procesie rzewnymi łzami i łzami zalewa się również jego obrońca. Monitoring pokazał (do obejrzenia np. TUTAJ) charakterystyczny, wręcz symbolizujący kradzież, doliniarski ruch błyskawicznego zgarnięcia zdobyczy i wsunięcie jej do kieszeni na biodrze, z głową odwróconą "dla zmyłki" w inną stronę. Ruch wyraźnie różniący się od zwyczajnego operowania pieniędzmi i portfelem również widocznego na filmie, ale sąd miał prawo do wątpliwości i uznał kradzież za roztargnienie. Panuje powszechne, wspierane przykładami, przekonanie, że nie dla każdego obywatela przyłapanego na gorącym uczynku sądy są takie łaskawe.
Rzecz jasna nie tylko pospolite złodziejstwo sędziów przyczynia się do złej reputacji wymiaru sprawiedliwości, bo lista jego nieprawości jest bardzo długa. Ostatnio jednak wiele mówiące, opatrzone własnymi podpisami, świadectwo dali sędziowie i profesorowie Adam Strzembosz i Andrzej Zoll. Jest ono tym bardziej znaczące, że uchodzą lub uchodzili oni za ikony sądownictwa solidarnościowego, a potem III RP.
Oświadczenie koryfeuszy "zupełnie nadzwyczajnej kasty"
Wspomniani koryfeusze "zupełnie nadzwyczajnej kasty" wydali Oświadczenie w sprawie Krajowej Rady Sądownictwa. Elaborat ów opublikowany pod datą 7.03.2018 nagłośniono od razu na kilku wspierających kastę portalach, jak wyborcza.pl (TUTAJ), rp.pl (TUTAJ) i w formacie pdf na stronie TVN24 (TUTAJ). Bardzo zachęcam wszystkich do uważnego zapoznania się z Oświadczeniem, bo jest ono wzorcowym przykładem robienia tzw. wody z mózgu i oszukańczych machinacji kasty przeciw społeczeństwu i w obronie swojej pozycji, przywilejów i nietykalności. Panowie Strzembosz i Zoll twierdzą w nim, że
powołanie do Rady przez Sejm 15-tu sędziów jest jawnym złamaniem prawa zawartego w ustawie zasadniczej [w związku z czym]obecna KRS, powołana w nowym składzie nie posiada kompetencji nadanej Radzie przez Konstytucję RP, a zatem jej uchwały z samej swej natury są nieważne.
"Argumentacja" prawniczych "autorytetów"
Zrekapitulujmy zawartą w Oświadczeniu argumentację wspierającą tę tezę. Dla poparcia swoich tez sędziowie i profesorowie prawa przedstawiają się jako jedni z ostatnich żyjących uczestników tzw. strony opozycyjno-solidarnościowej, co zapewne ma dodać wagi ich uzasadnieniu, w którym powołują się na:
a) gruntowną reformę sądownictwa przygotowaną [w 1981 r.] przez sędziów należących do "Solidarności" (faktycznie chodzi o projekt reformy)
b) uchwały I-ego Zjazdu Solidarności (których częścią stał wspomniany wyżej projekt reform)
c) zespół ustaw z dn. 20.XII.1989r., z których
d) jedną [z tych ustaw] powołującą do życia KRS
e) na autorów Konstytucji RP z 1997, [którzy] przyjęli uregulowania dotyczące sądownictwa, zgodne z ustawami z grudnia 1989r. [co miało sprawić, że] koncepcje „Solidarności” zostały wprowadzone do Konstytucji RP.
W świetle podanych wyżej faktów - głosi Oświadczenie - powołanie do Rady przez Sejm 15-tu sędziów jest jawnym złamaniem prawa zawartego w ustawie zasadniczej.
Co mówi ustawa zasadnicza i co z niej wynika
Czy rzeczywiście autorzy Konstytucji przyjęli rozwiązania, o jakich mówią sędziowie profesorowie, i czy wprowadzili je do Konstytucji? Jedynym sposobem odpowiedzi na to pytanie jest zajrzenie do Konstytucji (dostępnej TUTAJ). W artykule 187. 1. czytamy, że
Krajowa Rada Sądownictwa składa się [m.in.] z:
[...]
2) piętnastu członkówwybranych spośród sędziów Sądu Najwyższego, sądów powszechnych, sądów administracyjnych i sądów wojskowych,
3) czterech członkówwybranych przez Sejm spośród posłów
oraz
dwóch członkówwybranych przez Senat spośród senatorów.
Widać wyraźnie, że Konstytucja nie określa, kto ma wybierać piętnastu członkówwybranych spośród sędziów, w odróżnieniu od innych członków KRS, o których stwierdza to jednoznacznie (...wybranych przez Sejm/Senat spośród...).
Faktycznie ustawa z 1989 r. jednoznacznie stanowiła, że w składzie KRS większość mają stanowić wybierani przez sędziów sędziowie - jak piszą Strzembosz i Zoll. Jednak taki zapis w uchylonej przed wielu laty ustawie niczego nie mówi o Konstytucji, skoro konstytucyjny ustawodawca w niej go nie umieścił. Może to przeoczył, a może uczynił to całkowicie świadomie, zostawiając w ten sposób furtkę dla zwiększenia wpływu legislatury na nominacje sędziowskie. Być może nie przewidział, że społeczeństwo zerwie się z okrągłostołowego mentalnego łańcucha i zagłosuje w większości na ugrupowania takie jak PiS czy Kukiz'15. Tego wszystkiego nie wiemy - mamy zapis taki jaki mamy i - czy nam się to podoba, czy nie - to jego musimy się trzymać, jeśli mamy mówić o praworządności i przestrzeganiu Konstytucji.
Na marginesie warto zwrócić uwagę, jak niedemokratyczne były wybory sędziów-członków KRS. Wyborów tych nie zdemokratyzowały kolejne poprawki dokonywane w trakcie trwania III RP (można to prześledzić TUTAJ i TUTAJ). O składzie KRS faktycznie decydowała sędziowska elita przeniesiona z PRL-u i uzupełniona o kooptację na mocy okrągłostołowych uzgodnień.
Wracając do Konstytucji, skoro nie określa ona, kto wybiera 15 sędziów do KRS, to musi o tym stanowić ustawa. Potwierdza to artykuł 187.4., który mówi, że ustrój, zakres działania i tryb pracy Krajowej Rady Sądownictwa oraz sposób wyboru jej członków określa ustawa. Art. 120. Konstytucji mówi zaś, że Sejm uchwala ustawy zwykłą większością głosów, więc właśnie w takim trybie Sejm uchwalił nową ustawę o KRS. Czy trzeba dodawać coś więcej?
W świetle przytoczonych wyżej zapisów Konstytucji widać wyraźnie, że całkowicie nieprawdziwa jest zawarta w Oświadczeniu teza, iż powołanie do Rady przez Sejm 15-tu sędziów jest jawnym złamaniem prawa zawartego w ustawie zasadniczej.
Kompromitacja "autorytetów"
Podejmując polemikę z tezami Oświadczenia, oparliśmy się na Konstytucji. Wydaje się to oczywiste, jednak nie dla każdego. Zauważmy bowiem, że panowie Strzembosz i Zoll na Konstytucję nie powołują się ani razu! (sic!). Zamiast tego bajdurzą o Zjeździe "Solidarności" (sprzed 37 lat) i jego uchwałach, o "okrągłym stole" (sprzed 29 lat) i swoim uczestnictwie w jego obradach, o niemal równie odległej w czasie, dawno uchylonej, ustawie z 1989r., zaprzysięgają się na znajomość intencji uczestników tamtych wydarzeń, a na koniec stwierdzają: w świetle podanych wyżej faktów... ustawa o KRS łamie Konstytucję. Czy to kpiny? Można oczywiście w ten sposób przekonywać do takiej czy innej ustawy, ale tego rodzaju podane wyżej fakty nie mówią nic o jej zgodności z Konstytucją.
Przecież zgodność (bądź nie) jakiejkolwiek ustawy z Konstytucją można stwierdzić jedynie odwołując się do zapisów tejże Konstytucji, a nie bałamutnie bajdurząc od rzeczy o historiach sprzed lat i dawno uchylonych ustawach. Taki wywód oparty na przebrzmiałych faktach i dokumentach, a ignorujący Konstytucję to kompromitacja autorów Oświadczenia - i jako sędziów, i jako profesorów prawa. Pokazuje on również ich prawdziwy całkowicie lekceważący stosunek do prawa i Konstytucji.
Gdyby rzeczywiście szanowali prawo i Konstytucję, gdyby byli rzetelnymi prawnikami i profesorami prawa, to jej zapisy powinny być punktem wyjścia i podstawą ich argumentacji. Tymczasem odwołania do ustawy zasadniczej unikają onijak ognia, cały swój wysiłek skupiając na odwracaniu uwagi od jej zapisów.
W zasadzie taką pseudo-argumentację należałoby zwyczajnie obśmiać jak bon-moty posłów i posłanek Nowoczesnej oraz ich byłego lidera. Może powinniśmy uznać, że oto powstała nowa prawna doktryna Strzembosza-Zolla, w myśl której, orzekając o zgodności aktów prawnych z Konstytucją, nie trzeba się do niej odwoływać, bo wystarczą "kombatanckie" wspomnienia. Może młodzi wykształceni prawnicy i studenci prawa z wielkich miast oczekują takich nowatorskich doktryn i spragnieni spijają je z ust wielkich prawniczych i profesorskich "autorytetów".
To jednak nie są żarty. Tezy i "argumenty" zawarte w Oświadczeniu całkiem na serio mieszają wielu Polakom w głowach, a "autorytet" sędziów-profesorów wspiera sabotowanie naprawy państwa i zabiegi nowej targowicy o obcą interwencję. Międzynarodowe "autorytety" prawne w rodzaju Komisji Weneckiej, o podejściu równie nieuczciwym jak zaprezentowane przez Strzembosza i Zolla, wydają werdykty równie nieuczciwe jak oni.
Umysłowe niedołęstwo czy szwindel szczwanych prawników?
A może trzeba uznać, że dwóch "zasłużonych staruszków" z sobie znanych powodów po prostu nieudolnie próbuje uzasadnić niekonstytucyjność ustawy o KRS? Może tylko należałoby im polecić ponowne studia prawnicze na uniwersytecie trzeciego wieku? Nam zaś pozostałaby jasność skąd wziął się tak marny poziom sądownictwa w III RP.
Trudno jednak uwierzyć w takie umysłowe niedołęstwo sędziowsko-profesorskich koryfeuszy prawa. Trzeba raczej przyjąć za oczywiste, że panowie Strzembosz i Zoll w pełni zdają sobie sprawę z miałkości i nierzetelności swojej argumentacji. Za coś przecież uzyskali swoje stanowiska i naukowe tytuły. Dlatego unikanie odwołania do Konstytucji i ględzenie koszałków-opałków to raczej świadectwo złych i nieuczciwych intencji, chęci oszukania tych naiwnych współobywateli, którzy bezkrytycznie wielbią prawnicze "autorytety". Mówiąc wprost, autorzy Oświadczenia świadomie stosują oszukańczą pseudoprawniczą argumentację, żeby przekonać łatwowiernych, że łamana jest Konstytucja i w ten nieuczciwy sposób zwrócić ich przeciw demokratycznej władzy, bo ta rozbija wpływy ich politycznej koterii rządzącej wymiarem sprawiedliwości i deprawującej go. Niech czytelnicy sami ocenią, jak się ma taka postawa do politycznej bezstronności, rzetelności i uczciwości, której sędziowie powinni przestrzegać.
Sędziowskie i prawnicze "autorytety" umyślnie usuwają z pola widzenia Konstytucję, bo jej normalne, rzetelne odczytanie, takie jak przedstawiono wyżej, pokazuje że można ustawowo i zgodnie z Konstytucją przerwać funkcjonujący od 1989 r. mechanizm wsobnego chowu zdeprawowanej post-peerelowskiej sędziowskiej "elity". Mechanizm podtrzymujący jej przywileje i władzę wydawania orzeczeń chroniących różnego chowu mafie żerujące na państwie i obywatelach. Tego właśnie mechanizmu "zupełnie nadzwyczajna kasta" oraz siły, które za nią stoją, bronią za wszelką cenę i bez żadnych zahamowań. Bez zahamowań bronią go także Strzembosz z Zollem - wbrew wszelkiej logice i zasadom prawa: przecież zawarte w Oświadczeniu pseudo-argumenty niczego nie dowodzą, służą jedynie odwróceniu uwagi od zapisów Konstytucji, bo ich sens jest oczywisty dla każdego, kto ma je przed sobą i rzetelnie je odczytuje, nie próbując przeinaczyć ich sensu.
Jeśli nie chcemy dać się oszwabić panom Strzemboszowi i Zollowi, to ich wywody trzeba śledzić równie uważnie jak ruchy sędziego-złodzieja albo manipulacje karcianych oszustów. Sąd Najwyższy uznał doliniarski ruch sędziego złodzieja za przejaw roztargnienia. Czy można jednak roztargnieniem usprawiedliwić profesorów prawa i sędziów, którzy, oceniając zgodność ustawy z Konstytucją, "zapomnieli" się do niej odnieść?
Sposób "argumentowania", przedstawienia i rozpatrzenia problemu prawnego w Oświadczeniu pokazuje, że rzetelność argumentacji i obiektywizm to ostatnia rzecz, jakiej można się po spodziewać po ikonach wymiaru sprawiedliwości. Pozbądźmy się zatem złudzeń. Polski wymiar sprawiedliwości jest taki zły nie mimo wysiłków solidarnościowych ikon, ale jest taki zły właśnie dlatego, że kształtowali go ludzie pokroju Strzembosza i Zolla.
Tak jak za frazesami Strzembosza i Zolla o obronie praworządności i Konstytucji kryje się logiczno-merytoryczny przekręt, tak za ich nobliwymi sylwetkami kryje się paskudna gęba III RP wraz ze wszystkimi jej niegodziwościami, od zarania systematycznie rozgrzeszanymi przez współtworzony przez nich wymiar (nie)sprawiedliwości.
Autorzy Oświadczenia deklarują obronę prawa i Konstytucji, w rzeczywistości zwodzą naiwnych i szczują ich przeciw demokratycznej władzy, by udaremnić próby naprawy wymiaru sprawiedliwości. Nie jest to wesołe, ale w świetle podanych wyżej faktów trudno dojść do innych konkluzji.
To jednak nie wszystko, co można z tego dokumentu odczytać. Warto do niego jeszcze wrócić.