Wyspy Kurylskie są sporną kwestią pomiędzy Japonią i Rosją. To cztery wyspy na Pacyfiku, które Armia Czerwona zajęła w 1945 roku, razem z całym archipelagiem Kuryli. Doszło do tego tuż po kapitulacji Japonii w wyniku zakończenia II wojny Światowej. Według Tokio takie działanie Związku Sowieckiego było nielegalne i po raz pierwszy od 19 lat Japonia upomniała się o te terytoria oficjalnie.
Sytuacja prawna wygląda w ten sposób, że Japonia nie podpisała z Rosją formalnego traktatu pokojowego po II wojnie światowej w związku z zajęcie przez Rosję tych wysp jest w ocenie Japończyków bezprawne.
Pomimo prowadzonych w ostatnim czasie przez Tokio i Moskwę rozmów, negocjacje dotyczące pokojowego przekazania Japonii dwóch wysp zostały przez Rosję zerwane, a jako przyczynę podano „otwarcie nieprzyjazne stanowisko” Tokio wobec Moskwy. Ma to związek ze stanowczym potępieniem rosyjskiej agresji na Ukrainę. Kraj Kwitnącej Wiśni przyłączył się także do międzynarodowych sankcji przeciwko Rosji, w tym do zamrożenia aktywów prezydenta Władimira Putina.
Wcześniej Japończycy pisali jedynie, że Kuryle są „terytorium, do którego rozciąga się suwerenność Japonii”. Obecnie Kraj Kwitnącej Wiśni zmienił stanowisko i żąda zwrotu wszystkich czterech wysp: Iturup, Szykotan, Habomai i Kunaszyr, które od czasu zakończenia II wojny światowej są okupowane przez Rosję.
W tej sprawie stanowisko zajął także Kreml.
Dymitr Pieskow, rzecznik rosyjskiego rządu, stwierdza w oświadczeniu, że Kuryle są i pozostaną ziemią rosyjską. Uważa także, że od momentu rozpoczęcia „specjalnej operacji wojskowej” Federacja Rosyjska stała się ofiarą „przemocy podważającej fundamenty ładu międzynarodowego”.
mp/pap