Gdy niemieccy naziści okupowali Polskę, to między innymi nie pozwalali Polakom wchodzić do niektórych kawiarni czy tramwajów, które były tylko „Nur für Deutsche" („Tylko dla Niemców"). Dziś ludzie są przez lewicowców dyskryminowani z powodu swoich nie lewicowych poglądów politycznych. Jedni z najbardziej popularnych pisarzy (fantasy i fantastyki) Andrzej Pilipiuk i Andrzej Ziemiańskiego nie mogą wziąć udziału w konwencie fantasy z powodu swoich nie lewicowych poglądów, tak jak ich dziadkowie pod niemiecką okupacją nie mogli wchodzić do lokali „tylko dla Niemców".

Taka dyskryminacja ludzi nie podzielających lewicowych zabobonów to jeden z przejawów cancel culture. Kultura wykluczenia, anulowania, ma na celu przemodelowanie współczesnej kultury, tak by wyeliminować z niej nie lewicowe treści, skazać na zapomnienie twórców o innej niż lewicowa tożsamość, skazać na niebyt całą nie lewicową twórczość, by narracja służyła tylko i wyłącznie celom lewicowej propagandy.

Według doniesień medialnych Stowarzyszenie Avangarda organizator konwentu Konline najpierw zaprosiło do udziału, a potem wycofało swoje zaproszenia wobec takich znanych pisarzy jak Andrzej Pilipiuk i Andrzej Ziemiański, którzy według organizatorów konwentu mają rzekomo „szykanować inne grupy społeczne" – co jest absurdalne, bo samo stowarzyszenie szykanuje ludzi o nie lewicowych poglądach, odmawiając im prawa do udziału w konwencie.

Na swojej stronie autorskiej Andrzej Pilipiuk w oświadczeniu stwierdził, że „poczynając od zamierzchłej przeszłości lat 70-tych XX wieku konwenty miłośników fantastyki zawsze były apolitycznymi świętami naszego ruchu. Miłość do fantastyki łączyła uczestników i to ona przerzucała mosty nad podziałami. W latach osiemdziesiątych na wspólnych imprezach spotykali się red. Adam Hollanek i opozycjonista Lech Jęczmyk. W wolnej Polsce przy jednym stole zasiadali katolik, feministka, ateista i zwolennik rodzimowierstwa. Nie było problemu, w co kto wierzy, ani jakiej orientacji seksualnej jest zwolennikiem. Panowała żelazna zasada – jadąc na konwent czerwone sztandary i brunatne koszule zostawia się w domu. Konwenty zawsze były imprezami ludzi wolnych i równych. Między uczestnikami panowała mądra tolerancja – nienarzucona przepisami czy terrorem medialnym, ale naturalna – wynikająca z potrzeby serc i wzajemnego poszanowania. Gdy zaczynałem jeździć na konwenty w II poł. Lat 90-tych taki etos naszego ruchu przekazywał tzw. stary fandom, takie standardy my przekazywaliśmy kolejnym pokoleniom.

Nigdy nie ukrywałem ukraińskiego pochodzenia, nigdy nie ukrywałem wyznawanej religii, nigdy nie ukrywałem poglądów politycznych. Jako uczestnik przeszło 150 konwentów miłośników fantastyki z lat 1997-2019 nigdy nie spotkałem się z żadnymi przejawami agresji, hejtu czy tzw. nietolerancji. Nigdy też nie okazywałem nikomu niechęci motywowanej podobnymi przesłankami.

Starałem się nikomu nie odmawiać – jeździłem wszędzie tam, gdzie zostałem zaproszony. Z wszystkimi organizatorami imprez zawsze łączyły mnie stosunki koleżeńskie, a z wieloma – przyjacielskie. Różnie potoczyły się ludzkie losy – ale wiele z tych przyjaźni przetrwało do dziś.

Czasem uczestnictwo wymagało poświęceń. Zdarzyło mi się przerwać włóczęgę po Skandynawii – bo obiecałem odwiedzić konwent, a terminy kolidowały. Zdarzyło mi się zerwać przed końcem z rejsu po Grecji – bo przyjaciele prosili, żebym „uświetnił" obecnością ich imprezę. Traktowałem to wszystko po trosze jako mój wkład w budowę naszego ruchu. W wielu mniejszych ośrodkach kluby miłośników fantastyki stanowiły najprężniejszą grupę zapewniającą młodym ludziom życie kulturalne. Czasem to właśnie konwent był najważniejszą imprezą w roku... Doskonale też wiem, że fakt zaproszenia gościa mojej rangi niejednokrotnie pozwalał organizatorom pozyskać środki od lokalnych urzędników. Ze swojej strony nigdy nie brałem pieniędzy za pojawienie się na imprezie. Wyznawałem zasadę „fantaści nie płacą fantastom". Parę razy, gdy próbowano mi płacić z pozyskanych pieniędzy, kwitowałem jedynie odbiór i nakazywałem kupić za to coś dla klubu.

Przez te 24 lata wdziałem jak nasz ruch krzepnie, jak z małych spotkań w wynajętych szkołach czy salkach domów kultury wyrastają imprezy masowe o pięciocyfrowej liczbie uczestników. I cieszę się, że dołożyłem do tego wszystkiego swoją cegiełkę.

Literatura fantastyczno-naukowa i szerzej pojmowana fantastyka zawsze była literaturą ludzi wolnych i poszukujących. Podejmowała różne tematy zarówno będące odbiciem aktualnych sporów społecznych jak i przewidywała problemy nadchodzące czy mogące nadejść w przyszłości. Polacy tacy jak Janusz A. Zjadel zapisali piękną kartę intelektualnego i artystycznego sprzeciwu wobec totalitaryzmów - tworząc nurt fantastyki socjologicznej.

Mam 47 lat. Publikuję od 26 lat. Mój wkład w rozwój polskiej prozy fantastycznej to 46 książek wydanych na przestrzeni 21 lat. Gdy zaczynałem pisać fantastykę — w latach 90. nakłady polskich książek fantastycznych rzadko przekraczały 3 tyś szt. Tu też przeszliśmy długą drogę. Dziś szereg autorów spokojnie żyje z pisania fantastyki. Gdy zaczynałem – bywały lata, gdy do nagrody im. Janusza A. Zajdla były nominowane wszystkie wydane w danym roku powieści. Czasem wszystkie cztery. Czasem wszystkie sześć. Dziś rocznie ukazuje się kilkadziesiąt tytułów polskich autorów. Gdy zaczynałem wznowienia wydanych dawniej pozycji były ewenementem. „za duże ryzyko" – dziś dodruki wyczerpujących się książek to norma. Żyjemy w świecie znacznie bogatszym niż 20-25 lat temu. Cieszę się, że i do tego przyłożyłem rękę. Wielokrotnie przy różnych okazjach otrzymywałem sygnały, że to moja proza przekonała młodych ludzi do polskiej fantastyki.

Ostatnie dwa lata to katastrofa. Epidemia zmiotła nasze imprezy – czym poważnie zubożyła nasze życie... Da każdego fantasty było i jest jasne – gdy tylko sytuacja wróci do normy należy natychmiast włączyć się w trud wielkiej odbudowy. Dla każdego było też jasne, że działać trzeba także i teraz – na miarę bardzo ograniczonych możliwości... W tym smutnym okresie część życia konwentowego przeniosła się do sieci. Rozumiejąc powagę sytuacji i wagę takich wydarzeń – nigdy nie odmawiałem pomocy w przedsięwzięciach prowadzonych on-line.

Otrzymawszy zaproszenie na wirtualny konwent Konline, niezwłocznie wyraziłem gotowość uczestnictwa. Niestety nieoczekiwanie przyszła informacja, że zaproszenie dla mnie zostało anulowane, gdyż członkom i zarządowi stowarzyszenia Awangarda nie spodobała się obecność na liście gości pisarzy o prawicowych poglądach. (poza mną ofiarą padł Andrzej Ziemiański!).

Informację o przyczynach wykluczenia potwierdzili dziś mailowo członkowie zarządu - Paweł Domownik i Maciej Starzycki. Podtrzymali stanowisko swojego klubu.

Ostatnie lata przynoszą coraz bardziej niepokojące wieści. Terror politycznej poprawności sprawia, że na zachodzie kolejne dziedziny nauki, sztuki i popkultury stają się trybikami w machinie neomarksistowskiej inżynierii społecznej, a wobec niepokornych uczonych lub twórców stosowane są metody, świetnie znane nam z czasów, gdy nasz kraj padł ofiarą reżimów totalitarnych.

Dowiadujemy się o rugowaniu z list lektur klasyków literatury takich jak Mark Twain. W Szwecji z bibliotek usuwane są (i niszczone) starsze wydana książek Astrid Lindgren. Newsem ostatnich tygodni było niezaproszenie J.K.Rowling na galę z okazji okrągłej rocznicy ekranizacji jej własnej książki.

Aż do dziś żyłem w przekonaniu, że nasz naród jest mądrzejszy i dojrzalszy, że te aberracje nie dotyczą i nigdy nie będą dotyczyły Polski. Nie sądziłem, że jako pierwszy padnę ofiarą cenzury prewencyjnej ani że cios ten przyjdzie ze strony mojego własnego środowiska.

Dziś „nowoczesność" załomotała w nasze drzwi podkutymi buciorami. To od naszej reakcji zależy czy to, co się stało, pozostanie jedynie haniebnym incydentem, wstydliwym wspomnieniem, wybrykiem garstki nieodpowiedzialnych ludzi nierozumiejących etosu naszego ruchu, czy też podobne zachowania staną się w nadchodzących latach zmorą naszej codzienności".

Andrzej Pilipiuk to jeden z najpopularniejszych w Polsce pisarzy powieści przygodowych, autor cyklu książek o Panu Samochodziku (pisanych pod pseudonimem), oraz o Jakubie Wędrowyczu, Kuzynkach, intelektualista o jednoznacznie prawicowych poglądach — kandydował do parlamentu z listy Prawicy Janusza Korwina-Mikke i do europarlamentu z listy Unii Polityki Realnej.

Od wielu lat jestem wielkim miłośnikiem powieści i opowiadań mistrza Andrzeja "największego piewcy polskiej wsi od czasów Reymonta". Największy mój zachwyt wzbudził cykl opowiadań i powieści o Jakubie Wędrowyczu (mieszkającym w pod lubelskiej wsi alkoholiku, bimbrowniku i pogromcy upiorów), z przyjemnością czytałem trylogię o kuzynkach i kolejne tomy przygód Pana Samochodzika pisane pod pseudonimem Tomasz Olszakowski.

Andrzej Pilipiuk (urodzony w Warszawie, absolwent archeologii Uniwersytetu Warszawskiego) znany jest ze swoich konserwatywno-liberalnych poglądów. W swoich książkach i wypowiedziach wielokrotnie krytykował wszelkie przejawy lewicowości. Robi to też systematycznie na swoim blogu.

Opublikował 9 tomów przygód Jakuba Wędrowycza (Kroniki Jakuba Wędrowycza, Czarownik Iwanow, Weźmisz czarno kure..., Zagadka Kuby Rozpruwacza, Wieszać każdy może, Homo bimbrownikus, Trucizna, Konan destylator, Karpie bijem). Cztery tomy przygód kuzynek (Kuzynki, Księżniczka, Dziedziczki, Zaginiona). 19 tomów przygód Pana Samochodzika (Pan Samochodzik i... Arka Noego, ... rubinowa tiara, ... tajemnice warszawskich fortów, ... zaginiony pociąg, ... sekret alchemika Sędziwoja, ... zaginione poselstwo, ... łup barona Ungerna, ... zagubione miasto, ... wynalazek inżyniera Rychnowskiego, ... potomek szwedzkiego admirała, ... ikona z Warszawy, ... Czarny Książę, ... więzień Jasnej Góry, ... brązowy notes, ... Adam z Wągrowca, ... diable wiano, ... mumia egipska, ... Relikwiarz świętego Olafa, ... Zamek w Chęcinach). Trzy powieści w cyklu Norweski dziennik (Ucieczka, Obce ścieżki, Północne wiatry). Siedem z cyklu Oko Jelenia (Droga do Nidaros, Srebrna Łania z Visby, Drewniana Twierdza, Pan Wilków, Tryumf Lisa Reinicke, Sfera Armilarna, Sowie zwierciadło). Trzy powieści z serii „Wampir z ..." (...M3, ...MO, ...KC).

Inne książki publikacje, powieści i zbiory opowiadań Andrzeja Pilipiuka to:
2586 kroków, zbiór opowiadań
Operacja Dzień Wskrzeszenia
Czerwona gorączka, zbiór opowiadań
Rzeźnik drzew, zbiór opowiadań
Bliżej świata: wiedza o społeczeństwie dla gimnazjum: wychowanie obywatelskie, wychowanie do aktywnego udziału w życiu gospodarczym – podręcznik dla gimnazjalistów do wiedzy o społeczeństwie razem z Marią Wesołowską-Starnawską
Aparatus, zbiór opowiadań
Szewc z Lichtenrade, zbiór opowiadań
Carska manierka, zbiór opowiadań
Reputacja, zbiór opowiadań
Litr ciekłego ołowiu, zbiór opowiadań
Wilcze leże, zbiór opowiadań
Raport z północy
Zły las — zbiór opowiadań
Przyjaciel człowieka — zbiór opowiadań
Traktat o higienie. Z dziejów dra Skórzewskiego — zbiór opowiadań
Upiór w ruderze — zbiór opowiadań
Czarna góra

W Polsce mamy wspaniałą fantastykę. Żywą, poczytną, dobrze napisaną, pogardzaną przez „salon" (czyli przez sprytne dzieci komuchów, które dziś pozują na autorytety). Literaturę, która jest dowodem, że bez interwencji państwa, bez dotacji ministerstwa kultury, w czystym kapitalizmie (czyli w sytuacji, gdy decydują konsumenci), kultura żyje i ma do zaoferowania dużo więcej niż demoralizacja i obscena przymusowo finansowana przez podatników. Duża część polskich twórców fantastyki jest spadkobiercami Sienkiewicza. W popularnej formie pisarze ci propagują wartości i zajmują się edukacją historyczno-polityczną. Co sprawia, że są znienawidzeni przez lewicę.

Jan Bodakowski