Kukliński o agenturze
Kiedy kilkakrotnie rozmawiałem z generałem Ryszardem Kuklińskim na temat roli tajnych współpracowników komunistycznej Służby Bezpieczeństwa w tłumieniu niepodległościowych dążeń Polaków, niezmiennie odpowiadał:
- Nie rozumiem, dlaczego przywiązujecie taką wagę do esbeckiej agentury. Owszem, była groźna dla opozycji, ale gdybyście wiedzieli, kto współpracował z wojskowymi służbami specjalnymi i to często w przekonaniu, że wykonuje patriotyczny obowiązek w przeciwieństwie do sowicie opłacanych konfidentów SB, musielibyście napisać najnowszą historię Polski od nowa.
Oczywiście dopytywałem go o konkrety, czyli o nazwiska, ale Kukliński zbywał to milczeniem. Raz tylko powiedział:
- I nie zapominaj o nierejestrowanych agentach wpływu. To było wielu czołowych działaczy całej opozycji przedsierpniowej i „Solidarności”. Wiele dziwnych z pozoru wydarzeń po 1989 roku dałoby się wyjaśnić, gdyby zostali oni zdemaskowani. Ale to jest prawdziwie tajemna wiedza.
Czy kiedykolwiek będzie ujawniona?
Jerzy Bukowski