Wielu ludzi uważa zagrożenie ze strony ideologii gender za wyolbrzymione. Jednak kolejne wydarzenia pokazują jak z promujących ją "liberałów" wylęgają się zapiekli wrogowie wolności, skutecznie i szybko budujący potężny gmach nowego totalitaryzmu.

Jest czarna biel i biała czerń

Między 10 a 16 stycznia 2017 r. w Kraju Basków i Nawarrze w północnej Hiszpanii przeprowadzono kampanię reklamową firmowaną przez stowarzyszenie rodzin z dziećmi transgenderowymi pod nazwą Chrysallis Euskal Herria. Na przystankach autobusowych i stacjach metra Pampeluny, Vitorii, San Sebastian i Bilbao pojawiło się 150 plakatów, takich jak ten pokazany na tweecie poniżej.

Hasło na plakacie głosiło: "Są dziewczynki z penisami i chłopcy z waginami. To takie proste.", zaś dopisek poniżej: "Większość cierpi każdego dnia, bo społeczeństwo nie zna tej rzeczywistości."

Jak podał lewicowy El Pais, stowarzyszenie firmujące kampanię zostało założone w 2013 r. przez osiem baskijskich rodzin z dziećmi transgenderowymi, obecnie liczące już 40 rodzin. Kampanię sfinansował anonimowy finansista z Nowego Jorku o baskijskich korzeniach, który wyłożył na nią 28 tys. euro. Rzecznik stowarzyszenia, Beatriz Sever poinformowała, że celem kampanii jest uświadomienie społeczeństwu problemów dzieci transgenderowych. Jak stwierdziła, wielu rodziców takich dzieci z samej niewiedzy zaprzecza rzeczywistej (jej zdaniem) tożsamości takich dzieci. Określiła to jako sprawę życia i śmierci, bo 41% transgenderowych dorosłych osób podejmowało próby samobójcze.

Białe jest białe, a czarne jest czarne.

W odpowiedzi na tę genderystowską propagandę katolicka grupa Hazte Oir (spraw by cię słyszano), współpracująca ze znanym w Polsce CitizenGO, przygotowała autobus z hasłem:

"Chłopcy mają penisy. Dziewczynki mają waginy. Nie daj się ogłupić. Jeśli urodziłeś się mężczyzną jesteś mężczyzną. jeśli jesteś kobietą to nią pozostaniesz."

Choć dosadność napisu budziła kontrowersje wśród działaczy, jednak zwyciężyła koncepcja dosłownego odwołania do hasła kampanii genderystowskiej. Na początku marca autobus pojawił się na ulicach Madrytu, co spowodowało histeryczną reakcję. Przede padały obelgi ze strony lewicowych aktywistów, ale nastąpiły również oficjalne reakcje władz. Rzecznik ds. równości Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotników uznał, że jest to „Kampania nienawiści oparta na nietolerancji”, zaś rzecznik zdominowanej przez socjalistów Rady Miejskiej Madrytu uznała, że „zaprzecza ona godności i prawom dzieci transseksualnych” i zaapelowała do burmistrza hiszpańskiej metopolii, by Madryt pozostał "miastem wolnym od dyskryminacji, przemocy i ataków na niepełnoletnich." Rada Miejska orzekła, że autobus może wzniecać nienawiść, a burmistrz Madrytu wyraziła życzenie, żeby zniknął z ulic miasta tak szybko jak to tylko możliwe.

Lewicowa "wolność" i "polityka miłości"

Autobus rzeczywiście zniknął z ulic, bo został zatrzymany przez policję. Najpierw bez żadnej podstawy. Potem wydano nakaz administracyjny, uzasadniony rzekomą mową nienawiści hasła domagając się kary 4 lat więzienia. Działacze Hazte Oir (HO) Przyznali, że nie spodziewali się takiej reakcji, którą uznali za polityczny odwet i pogwałcenie wolności słowa, bo przecież hasła na autobusie głosiły wyłącznie fakt biologiczny, o którym naucza się w szkołach. Ignacio Arsuaga, przewodniczący HO stwierdził, że Rada Madrytu porwała autobus bez żadnego tytułu sądowego i zapowiedział założenie sprawy karnej przeciw ekstremistyczno-lewicowemu burmistrzowi Madrytu, dodając że grupa ma prawo do wolności słowa oraz do protestowania przeciwko "prawom seksualnej indoktrynacji". Sąd pokazał jednak, że to on decyduje, co jest biologią, tak jak Hermann Goering decydował kto jest Żydem. Uznał, że hasło nie jest mową nienawiści ale ubliżaniem motywowanym genderowo i podtrzymał zatrzymanie autobusu.

Lewicowe władze nie ukrywały satysfakcji. Radny Madrytu ds bezpieczeństwa wyraził zadowolenie, że policja zatrzymała "niesławny autobus". W odpowiedzi na zapowiedzi wysłania autobusu do innych części Hiszpanii Burmistrz Barcelony oznajmił na twitterze, że "W Barcelonie nie ma miejsca na LGBT-fobiczne autobusy. Chcemy, żeby nasze dzieci wzrastały w wolności i bez nienawiści". Zagroził przy tym grzywną do wysokości 3 tys. euro jeśli autobus pojawi się na ulicach.

3 marca wyjechał na ulice drugi samochód, na którym biologiczne truizmy o narządach rodnych opatrzono znakami zapytania, żeby zadośćuczynić orzeczeniu sądu. Potem wyekspediowano jeszcze trzeci i czwarty. Wszędzie samochody i jego pasażerów spotykały obelgi. Np. na Uniwersytecie Complutense w Madrycie wyzywano ich m.in. od nazistów i terrorystów, skandowano fuera! fuera! (wynocha, precz)

 

Barcelona

W Barcelonie działaczy HO obrzucono jajkami, keczupem i innymi brudzącymi substancjami,co widać na filmie (https://www.flickr.com/photos/hazteoir/albums/72157678052231324 )

Autobus został zatrzymany przez miejscową policję i odprowadzony na parking. Zakazano przejechania nim przez miasto o ile nie zostaną zdjęte napisy; przy okazji zabrano książki o indoktrynacji LGBTQ w szkołach. Wszystko bez jakiejkolwiek decyzji sądu. Działacze HO zdjęli napisy i zostawili tylko sylwetki chłopca i dziewczynki, ale je również policja nakazała usunąć. "Czy rysunki chłopca i dziewczynki to mowa nienawiści?"

Pampeluna

Podobnie potraktowano pojazd HO w Pampelunie. Kiedy zwrócili się o pomoc do policji, ta ich zatrzymała :

- Nie możecie wjechać do miasta ze swoim logo.

- Czy macie nakaz na piśmie?

- Nie

- Kto podjął taką decyzję

- Nie mogę wam powiedzieć

- Wiecie, że nie możecie zatrzymać obywatela bez powodu. To niedopuszczalne.

- Zdejmijcie swoje logo i nie będziecie mieli problemu.

 

Ostatecznie autobus wjechał do Pampeluny bez żadnych haseł. Widać było tylko pomarańczowy kolor i małe logo Hazte Oir.

Kiedy ostatecznie wjechał do Pampeluny, czekało na niego 200 lewicowych radykałów. Obrzucili autobus jajkami itp. Lewicowy El Pais poinformował, że jedna z protestujących odniosła rany próbując zatrzymać autobus. Na szczęście chyba nic naprawdę groźnego się nie stało. Na filmie widać jak jedna z napierających z boków na wolno przejeżdżający autobus osób przewraca się, a inne pomagają jej wstać.

( https://drive.google.com/file/d/0BzwYBJc9VjxpSUJuZi1xZU9pZGc/view )

Zaślepienie furią i nienawiścią sięgnęło zenitu: autobus był pozbawiony jakichkolwiek napisów. Policja zwróciła się do działaczy HO żeby schronili się w budynku urzędu, bo nie mogła im zagwarantować bezpieczeństwa. Zażądała, żeby autobus został odprowadzony na lotnisko, bo nie mogą zapewnić bezpieczeństwa pojazdu i kierowcy.

Sewilla

Przy wjeździe do Sewilli grupa radykałów czekała już na autobus na stacji benzynowej. Obrzuciła go jajkami i pomarańczami, pomalowała sprayem (domalowała penisy dziewczynkom i waginy chłopcom) i stłukła przednią szybę kamieniem. Autobus nie mógł wjechać na plac przed urzędem miasta, jak było zaplanowane. Cały czas otaczała go policja, ale i tak trzech działaczy HO odniosło obrażenia.

Również w Sewilli furia i nienawiść były ślepe. Hasło na autobusie brzmiało: "Szanuj wszystkich. Nie dla bullyingu (zastraszania).

Nowy Jork

22 marca analogiczny autobus pojawił się na ulicach Nowego Jorku m.in. przed siedzibą ONZ z napisem:

"To biologia: chłopcy są chłopcami... i zawsze będą. Dziewczynki są dziewczynkami... i zawsze będą. Nie można zmienić płci. Szanować trzeba wszystkich."

"Liberalny" Huffington Post napisał w nagłówku, że "Transfobiczny autobus będzie jeździł po USA z przesłaniem nienawiści". W tekście określił go jako "autobus z napędem nienawiści".

Podobnie jak w Hiszpanii, odpowiedzią na te biologiczne stwierdzania była agresja. Na autobus rzucili się aktywiści ze sprayem i młotkami. Kierowca, który próbował ich powstrzymać doznał niewielkich obrażeń. W autobusie stłuczono przednią szybę, blachę na bokach w kilku miejscach podziurawiono i pomazano sprayem napisami o "prawach transów". Z komentarza Huffington post wynika, że napastnicy oczekują wsparcia władz Nowego Jorku, które nie raz dawały wyraz swojemu poparciu dla tzw. "praw" (czytaj: przywilejów) LGBTQ.

 

Niezawodny Harvard

Naprawiony autobus zajechał wczoraj (30.03.2017) na Harvard gdzie został ponownie zdemolowany.

"Liberalna" demokracja w coraz szybszym tempie przekształca się w nową, kolejną mutację lewicowego totalitaryzmu. Ożywają w nowej formie idee Lenina, Stalina, Mao, Kim Ir Sena, Pol Pota et consortes. Do ich zwodniczego i zabójczego światła jak ćmy lecą kolejne pokolenia

studentów, intelektualistów, artystów i innych czcicieli bożka Postępu.

(CitizenGO, El Pais, Huffington Post, BBC, freebeacon.com, Twitter)

Grzegorz Strzemecki