Kolejna fala bluzgów i nienawiści wobec papieża Franciszka po liście trzech biskupów Kazachstanu, pokazuje, że wielu chciałoby mieć na piotrowym tronie kogoś na kształt filmowego Piusa XIII.
Wykorzystywanie listu biskupów z Azji do ataku na urzędującego następcę św. Piotra musi budzić niesmak. Czym innym jest dialog, zresztą bardzo potrzebny, na temat dokumentów Kościoła, a czym innym otwarta niechęć wobec papieża, wyzywanie go od „heretyków” czy wprost wypowiadanie mu nieposłuszeństwa.
Dzieje się tak przy każdej okazji jego krytyki ze strony tych, których Kościół nazywa „samozwańczymi obrońcami tradycji”, czyli tych, którzy przedkładają ideologię konserwatyzmu nad wiarę.
Dziwi entuzjazm tej krytyki pochodzący znów z mało znaczących kręgów. Mam na myśli zwłaszcza urodzonego w Kazachstanie niemieckiego biskupa Athanasiusa Schneidera, który przy każdej okazji krytykuje Franciszka, a jego wcześniejsze wypowiedzi pokazały, że kontestuje on niektóre elementy Soboru Watykańskiego II czy duchowość będącą jego owocem.
Najlepsze jest w tym wszystkim, że jeśli wierzymy w Ewangelię, to powinniśmy wierzyć także, że Kościół bez naszych indywidualnych zabiegów uzna niezmienność swojego nauczania i Pan Bóg przewidział już rozwiązanie wszystkich kwestii związanych z niejasnościami watykańskich dokumentów. Kościół będzie trwał i bramy piekieł go nie przemogą.
Natomiast dzięki temu ma szansę ujawnić się to wszystko, co mamy rzeczywiście w sercach: nasza pycha, nasz faryzeizm, brak posłuszeństwa, osądzanie, nienawiść, brak wiary. Wszystkie plugastwa kryjące się w pobielonych grobach, wszystkie belki w naszych oczach.
Trudno nie odnieść wrażenia, że kontestatorzy Franciszka chcieliby zamiast niego Piusa XIII - bohatera fabularnego serialu „Młody papież”. Przystojnego, palącego szlugi, wprowadzającego na powrót łacinę do liturgii, olewającego ekumeniczny dialog, dbającego o formę, staranny ubiór i…nic poza tym.
Tomasz Teluk