— Czy człowiek pod nazwiskiem Żurek może spojrzeć w lustro i puknąć się w głowę? — pytał Czarnek, odnosząc się do słów ministra, który na łamach „Dziennika Gazety Prawnej” mówił o konieczności wyboru między „dyktatem ustawy” a „ochroną trójpodziału władzy”.
Były minister edukacji przypomniał, że Waldemar Żurek sam przyznał, iż jego działania mają charakter polityczny i mogą być oceniane przez sądy, jednak — jak dodał Czarnek — takie podejście to prosta droga do anarchii prawnej.
— Na tym polega, panie Waldemarze, praworządność i rządy prawa. Polegają na tym, że mamy dyktat prawa, ustawy. Prawo rządzi rządem, a nie rząd prawem. Musi pan się do tego przyzwyczaić — powiedział wiceprezes PiS.
Czarnek zarzucił ministrowi, że jego postawa podważa konstytucyjne fundamenty państwa. — Kwestionowanie ustawy to kwestionowanie konstytucji. To naraża pana na odpowiedzialność prawnokarną, która wkrótce może pana dosięgnąć — ostrzegł polityk.
Podczas rozmowy prowadzący program Marcin Fijołek przypomniał słowa Waldemara Żurka, który tłumaczył, że „w Białorusi też są sądy i zapadają wyroki, ale nie oznacza to, że panują tam rządy prawa”. Czarnek odpowiedział na to retorycznym pytaniem: — Został pan ministrem w kraju, gdzie rząd został wybrany w demokratycznych wyborach. Co to ma wspólnego z Białorusią?
W dalszej części programu poseł PiS zarzucił ministrowi sprawiedliwości, że poprzez swoje publiczne wypowiedzi sam „donosi na siebie”, otwarcie przyznając się do działań sprzecznych z obowiązującym porządkiem prawnym.
— To, co opowiada pan minister Żurek, mówiąc, że nie podda się dyktatowi ustawy, jest bardzo dobrą informacją — ironizował Czarnek. — Bo w ten sposób pokazuje, że jego rozumienie prawa ma niewiele wspólnego z praworządnością.
Wiceprezes PiS odniósł się też do ostrzeżeń ministra wobec tzw. „neo-sędziów”, czyli sędziów powołanych po reformie Krajowej Rady Sądownictwa. Czarnek uznał je za „skandaliczne”, podkreślając, że podważanie dorobku młodych sędziów godzi w autorytet wymiaru sprawiedliwości.
— On straszy tych ludzi odpowiedzialnością za to, że wykonują swoje obowiązki i orzekają zgodnie z prawem. To skrajnie nieodpowiedzialne — dodał były minister edukacji.