Uważam, że przez najbliższe sześć lat panowie z PiS-u nie wrócą do władzy. Sądzę, że sukcesy gospodarcze i międzynarodowe ekipy Donalda Tuska są oczywiste dla każdego – oznajmił z uśmiechem Giertych, najwyraźniej nieśledzący sondaży, w których Koalicja Obywatelska od jakiegoś czasu notuje już trend spadkowy.

Na tym nie koniec. Dodał też, że jego formacja ma „pełną ścieżkę” do zwycięstwa, tłumacząc to rzekomym słabnięciem Konfederacji. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że ta „ścieżka” prowadzi raczej w stronę samozachwytu niż do realnego sukcesu wyborczego. Wypowiedzi Giertycha brzmią niczym mantry powtarzane w nadziei, że rzeczywistość da się zaczarować albo odczarować.

Tymczasem rzeczywistość – jak donosi tygodnik Wprost – wygląda zupełnie inaczej. Z wewnętrznych rozmów w Platformie Obywatelskiej wynika, że partia pogodziła się z wizją nadchodzącej porażki. W szeregach PO panują minorowe nastroje, a wielu działaczy przyznaje, że powrót Donalda Tuska tylko na chwilę zamroził proces wewnętrznego rozkładu. – Każdy znów troszczy się tylko o swoje sprawy, bo Tusk nikogo nie słucha. Znowu wrócił klimat sprzed 2015 roku – powiedział jeden z rozmówców tygodnika.

W tym świetle optymizm Giertycha brzmi jak echo z innego wymiaru. Były wicepremier i obecny poseł KO zdaje się funkcjonować w alternatywnej rzeczywistości, w której spadki poparcia to „drobne turbulencje”, a kryzys w partii to przejaw „pełnej ścieżki do zwycięstwa”.