Jak wskazuje Wyrostkiewicz, w oryginalnym zapisie "Dzienniczka" Jezus mówił:
„Dziś sprowadź mi dusze heretyków i odszczepieńców, i zanurz ich w morzu miłosierdzia Mojego; w gorzkiej męce rozdzierali mi ciało i serce, to jest Kościół mój. Kiedy wracają do jedności z Kościołem, goją się rany Moje i tym sposobem ulżą mi męki”.
Jednak w późniejszych wydaniach tekst ten miał być zastąpiony bardziej neutralnymi sformułowaniami, jak:
„Dziś sprowadź Mi dusze braci odłączonych i zanurz ich w morzu miłosierdzia Mojego” (Wydawnictwo Święty Wojciech, 2008)
lub
„Módlmy się za tych, którzy pozostają poza Kościołem, aby powrócili do jedności Kościoła” (Wydawnictwo Instytutu Teologicznego Księży Misjonarzy, 1998).
Podobne zmiany miały dotyczyć także innych fragmentów nowenny, w tym modlitw adresowanych do Boga Ojca.
Posoborowe dostosowania a wierność oryginałowi
Wyrostkiewicz wskazuje, że zmiany te miały na celu dostosowanie tekstów do wymogów ekumenicznych, jakie przyjęto po Soborze Watykańskim II. Zdaniem autora, takie działanie prowadzi jednak do rozmycia pierwotnego przesłania i stanowi próbę dostosowania objawień Chrystusa do współczesnych oczekiwań społecznych.
Cytując autora: „To wszystko było już robione setki razy, ale żeby zmieniać słowa samego Jezusa Chrystusa, które miały się zdezaktualizować od czasu niedawnych objawień z 1937 roku (...), to mówiąc delikatnie, dno obłędu modernistycznego”.
Dalej podkreśla, że mimo kontrowersji oryginalne wersje tekstów nie zostały formalnie zakazane przez Kościół i wciąż można je znaleźć w starych wydaniach "Dzienniczka" oraz w internecie. Wspomina również o podobnych przypadkach zmieniania pism innych świętych, jak św. Ludwik Grignion de Montfort czy św. Maksymilian Maria Kolbe, których słowa modyfikowano, by „lepiej pasowały do współczesnej teologii”.
Sprawa zmiany słów Jezusa w "Dzienniczku" św. Faustyny rodzi oczywiste pytania o granice ingerencji w teksty o charakterze religijnym. Czy dostosowanie ich do współczesnych norm ekumenicznych usprawiedliwia ingerencję w zapis objawień uznanych przez Kościół za autentyczne? Wyrostkiewicz wyraźnie kwestionuje zasadność takich działań, widząc w nich próbę narzucenia duchowości "poprawionej" pod kątem politycznym.
Jak zauważa też: „Jeśli ktoś uważa, że krytyka ta jest trudna do pogodzenia z wiarą katolika, nie musi zadawać sobie trudów oceny. Wystarczy, że wie, iż stara forma nie została nigdy zakazana w Kościele katolickim”.