Szef brytyjskiej dyplomacji jest przekonany, że Wielka Brytania, Stany Zjednoczone i inne kraje NATO muszą kontynuować dotychczasowe wsparcie dla Ukrainy.
„Jeśli Putin nie zostanie zatrzymany na Ukrainie, wróci po więcej. A z naszej historii wiemy, że uspokajanie dyktatorów ostatecznie niszczy brytyjskie interesy i kosztuje Brytyjczyków życie” - stwierdził David William Donald Cameron, Minister spraw zagranicznych, były premier Wielkiej Brytanii.
– podkreślił brytyjski szef resortu, nawiązując do polityki ustępstw prowadzonej przez brytyjski rząd w stosunku do nazistowskiego reżimu Adolfa Hitlera do 1939 r.
Cameron wezwał swoich rodaków, aby zrozumieli, „jak zmienił się świat” od czasu inwazji wojsk rosyjskich na Ukrainę w lutym 2022 r. i dodał, że Brytyjczycy muszą zdać sobie sprawę, że „nie ma sensu mieć nadziei, że świat w magiczny sposób powróci do poprzedniego stanu”.
„Siły kształtujące (współczesny świat) – podżegacz wojenny na Kremlu, bardziej agresywne Chiny, islamistyczny ekstremizm zatruwający głowy młodym ludziom – te rzeczy nie znikną od razu. Nie ma co liczyć na jakiś magiczny powrót świata do stanu, jaki był kiedyś. Nadzieja to nie polityka”
– podkreślił zaznaczył Cameron i opisał swoje emocje po wizycie w zbombardowanej katedrze na Ukrainie i izraelskim kibucu, w którym zamordowano rodziców na oczach ich dzieci.
„Trudno przypomnieć sobie w niedawnej pamięci czas tak pełen niebezpieczeństwa i niepewności”
– stwierdził.
KOMENTARZ REDAKCJI
Zaprezentowany jako ultimatum Traktat o gwarancjach bezpieczeństwa, opublikowany 17 grudnia 2021 roku przez rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, a przygotowany na polecenie szalonego Putina, zawiera bezczelne żądanie wycofania wojsk NATO ze wschodniej flanki Sojuszu do granic z 1997 roku. Opętany ideą wskrzeszenia ponurego imperium zła gospodarz Kremla z maniakalnym uporem usiłuje odbudować sowiecką strefę wpływów w Europie. Dlatego chce zakwestionować plany rozszerzenia Sojuszu Północnoatlantyckiego na wschód, chce, żeby Zachód porzucił państwa Europy Środkowo-Wschodniej na pastwę Rosji.
Opętany ideą wskrzeszenia ponurego rosyjskiego imperium zła, gospodarz Kremla z maniakalnym uporem usiłuje odbudować stalinowską strefę wpływów w Europie. Dlatego chce zakwestionować kolejne etapy rozszerzenia NATO na Wschód, po których Moskwa nie mogłaby już destabilizować i wzniecać otwartych konfliktów zbrojnych w Polsce, Czechach, Słowacji, krajach bałtyckich i na wschodnich Bałkanach. Jednocześnie we wszystkich krajach sąsiednich (Mołdawia, Gruzja, Azerbejdżan i Ukraina), które nie przystąpiły do NATO, rosyjskie służby specjalne rozpętały krwawe wojny. Putin marzy o rozpaleniu podobnych konfliktów w państwach byłego Układu Warszawskiego, ponieważ przez 200 lat Rosja panowała w Europie Środkowo-Wschodniej za pomocą zasady „dziel i rządź”.
Ukraina uniemożliwia Putinowi realizację tego szalonego pomysłu.
„Bez Ukrainy Rosja przestaje być imperium euroazjatyckim. […] Jeżeli jednak Moskwa ponownie zdobędzie władzę nad Ukrainą, wraz z pięćdziesięcioma dwoma milionami jej obywateli [1 lipca 2020 r. ludność Ukrainy liczyła 43,733 mln osób], ogromnymi bogactwami naturalnymi oraz dostępem do Morza Czarnego, automatycznie odzyska możliwość stania się potężnym imperium spinającym Europę i Azję. Utrata niepodległości przez Ukrainę miałaby natychmiastowe konsekwencje dla Europy Środkowej, przekształcając Polskę w sworzeń geopolityczny na wschodniej granicy zjednoczonej Europy” – pisał w swoim czasie Zbigniew Brzeziński, znakomity amerykański geostrateg i dyplomata, mający polskie korzenie.
Putin ma obsesję na punkcie Ukrainy, ponieważ zdaje sobie sprawę, że bez Ukrainy nie potrafi zdestabilizować Europy Środkowo-Wschodniej i odbudować imperium rosyjskiego. Dlatego z pełną odpowiedzialnością i bez najmniejszej przesady można stwierdzić, że obecnie na Ukrainie decydują się losy Europy i całej cywilizacji zachodniej.