Mariusz Paszko, portal Fronda.pl: Czy misja NATO Ukrainie jest realna, ponieważ słyszy się bardzo różne głosy w tej sprawie?

Generał Waldemar Skrzypczak: Misja realna będzie wówczas, kiedy będą wstrzymane działania zbrojne i Putin nie potraktuje wojsk NATO na terenie Ukrainy jako wojsk inwazyjnych, czyli takich, które nie zostaną przez Moskwę uznane jako jej zagrażające. Ja osobiście nie przywiduję dobrej woli ze strony Putina. W związku z tym będzie forsowana rosyjska propaganda, że użycie wojsk NATO na terenie Ukrainy będzie traktowane jako inwazyjne, co ma zagrażać Rosji. Taką narrację będzie Putin wykorzystywał i ona na pewno nie wróży niczego dobrego, a ponadto bada skuteczność tej misji.

Jak wygląda sprawa wycofania wojsk USA z Polski, z Rumunii i Rumunii? Mówi się nawet o 10 tys. żołnierzy amerykańskich. Tutaj także mamy do czynienia ze sprzecznymi komunikatami. Z jednej strony na przykład obecny rząd mówi, że wojska pozostają w Polsce. Z drugiej strony minister Kosiniak-Kamysz przekazał, że decyzja o  podmianie wojsk USA na żołnierzy z krajów NATO w Jasionce była ustalana już w Waszyngtonie w 2024, a takie ustalenia chyba z czegoś muszą wynikać. Jak Pan Generał by się do tego odniósł?

Przede wszystkim te informacje, które się właśnie pojawiły w przestrzeni medialnej

są moim zdaniem mocno spóźnione. Bo ja uważam, że gdyby takie ustalenia były na poziomie NATO, to nie jest żadną tajemnicą, że Amerykanie będą odchodzili z Jasionki. Więc dlaczego to trzymamy w tajemnicy? I dowiadujemy się o tym dopiero od Amerykanów. To dla mnie jest jakaś – powiedziałbym - próba zasypania czegoś, co nie powinno mieć w ogóle miejsca. 

Uważam, że jeżeli takie rozmowy były prowadzone, to informacje o tym, że w przyszłości jest taki zamiar, powinny być podane do wiadomości publicznej od razu. Tym bardziej, że w tym nie ma nic tajnego. Przecież Amerykanie ogłosili to oficjalnie. W związku z tym nie widzę tutaj znamion tajności. Nie wiem w związku z tym, dlaczego przed Polakami to ukrywano, skoro to już miało miejsce w 2024 roku. To po pierwsze.

Po drugie, trzeba rozgraniczyć kontyngent bojowy, który jest na terenie Polski, 90 tysięcy żołnierzy amerykańskich, którzy stacjonują w rejonie Orzysza, w rejonie Żagania itd., od kontyngentu w Jasionce, który był kontyngentem nie bojowym, a logistycznym, powołanym do realizacji zadań w zakresie przerzutu sprzętu wojskowego, materiałów i środków walki ze Stanów Zjednoczonych do Ukrainy. Są to duże kontyngenty.

Decyzje, które zachodzą w tej chwili, dotyczyły kontyngentu logistycznego wojsk amerykańskich, które były w Jasionce. Nie dotyczyły natomiast w ogóle komponentu wojskowego, tego bojowego, który na terenie Polski jest, którego jest dowództwo V Korpusu Armii Amerykańskiej i część trzeciej dywizji piechoty Armii Amerykańskiej. Więc te dwie rzeczy trzeba rozdzielić.

O czym może świadczyć powszechne już użycie broni Korei Północnej przez Rosję?

 

WS: Kora Północna generalnie już cały czas wysyła broń do Rosji. Stale wzmacnia Rosję amunicją i środkami walki. Właśnie wysłali do Rosji armatohaubice. Także to wsparcie ze strony Korei Północnej cały czas będzie. Podobnie robią to Chiny. Także chyba dla nikogo nie jest zaskoczeniem, że zarówno Chiny, jak i Kora Północna i Iran wspierają Rosję.

Jak w tej sytuacji wygląda wzięcie przez Ukraińców do niewoli Chińczyków? Dla mnie osobiście było to zaskoczeniem.

Dla mnie również. Pytanie jednak jest takie, czy jest to kontyngent zorganizowanych wojsk chińskich, czy to grupa ochotników, którzy dla zarobku zostali zrekrutowani w Chinach do tego, żeby walczyli po stronie Rosji. Skłania mi się ku temu drugiemu, że są to jednak ochotnicy, którzy poszli zarabiać na wojnie, bo przecież ochotnicy są po obu stronach - i po stronie Rosji walczą ochotnicy, którzy przyszli zarobić na tej wojnie i podobnie są ochotnicy po stronie ukraińskiej, między innymi Polacy przecież.

Słyszy się z niektórych źródeł, że Stany Zjednoczone, gdyby doszło do konfliktu Izrael-Iran, to mogą się opowiedzieć po stronie Izraela, co mogłoby oznaczać jakiś deal pomiędzy Trumpem i Putinem, zgodnie z którym Ameryka miałaby sobie odpuścić Europę Środkowo-Wschodnią. Czy taki scenariusz jest możliwy?

Generalnie na pewno Izrael jest bliższy Trumpowi niż Europa Wschodnia. Nie miejmy złudzeń i politycy powinni to zacząć rozumieć, że Trump na pewno nie poświęciłby Europy Wschodniej w imię interesów z Izraelem. Być może więc taki scenariusz może zaistnieć, gdzie dla osiągnięcia sukcesu w rejonie Bliskiego Wschodu, a tutaj mowa jest o tym, co się może wydarzyć w konflikcie Izrael-Iran, Stany Zjednoczone staną po stronie Izraela przeciwko Iranowi, w zamian dając Rosjanom przyzwolenie na to „rób to co chcesz w Europie Wschodniej”.

Jakiś czas temu Henry Kissinger w jednym z wywiadów miał powiedzieć wprost albo zasugerować, że Izrael to państwo tymczasowe. Pojawia się więc pytanie, czy układ Rosja – Chiny – Iran - Korea Północna nie próbuje wciągnąć w pułapkę konfliktu globalnego Stanów Zjednoczonych, co mogłoby być katastrofalne dla wielu rejonów świata. Czy to może się zdarzyć?

Pytanie jest takie: czy Amerykanie mają świadomość tego, co się może wydarzyć i jakie mogą być konsekwencje ich zaangażowania na Bliskim Wschodzie? Bo być może jest tak, że te kraje chcą wciągnąć Amerykanów w konflikt w Bliskim Wschodzie, ponieważ chcą osiągnąć dwa cele - pierwszy to odpuszczenie Putinowi Europy Wschodniej, a drugi to odpuszczenie Chinom Tajwanu.

Proszę zauważyć, że w tej chwili wokół Tajwanu flota chińska manewruje cały czas – okrąża i stale manifestuje gotowość do zajęcia Tajwanu. Jeżeli jeszcze za prezydenta Bidena te groźby Chin były odbierane jednoznacznie i Biden podnosił gotowość, podnosił gotowość armii amerykańskiej do operacji w obronie Tajwanu, to Trump w ogóle tego tematu nie podnosi. Dla Trumpa temat Tajwanu wobec tego, co się dzieje wokół Tajwanu nie istnieje. Mało tego, moim zdaniem Chińczycy coraz bardziej się rozzuchwalają, bo widzą, że Waszyngton nie reaguje na manewry armii chińskiej, w tym przypadku floty, wokół Tajwanu. Jest to więc tylko kwestia czasu, kiedy Chiny podejmą decyzję o zajęciu Tajwanu.

Może się okazać, że to będzie zajęcie bezogniowe, bo Tajwan nie będzie miał szans w konfrontacji z Chinami bez pomocy Stanów Zjednoczonych. A Stany Zjednoczone, jak widać wyraźnie, absolutnie nie angażują się w to, co się w tej chwili dzieje w obronie tego kraju.

Czy to nie jest taka polityka przypominająca podejście Bidena wobec do Rosji i Ukrainy, na zasadzie „small intrusion”?

Ja nie wiem, czy Trump ma jakąkolwiek politykę jeżeli chodzi o to, jakie kraje powinny być obiektami jego zainteresowania i myślę tu o  Ukrainie czy Tajwanie. Widać wyraźnie, że on jest skupiony na biznesie. Zajmuje się głównie w tej chwili eskalowaniem wojny celnej, wojny handlowej, a wojna konwencjonalna, która się dzieje w Ukrainie i może zadziać się na Tajwanie, w ogóle go nie interesuje.

Jego uwagę przyciąga jeszcze ewentualnie to, co się dzieje w rejonie Bliskiego Wschodu, gdzie odgraża się Iranowi, że jeżeli nie wejdzie do denuklearyzacji w tym rejonie, no to on nie zostawi kawałka ziemi irańskiej niespalonej.

W związku z tym ogranicza się do tej wojny, która może mieć miejsce na Bliskim Wschodzie. Natomiast nic więcej, poza biznesem i Bliskim Wschodem obecnie nie interesuje i to jest niepokojące.

Uprzejmie dziękuję Panie Generale za rozmowę.