To czuwanie ma wiązać się z „wyznaniem” grzechów przeciwko „synodalności”, „stworzeniu” i „imigrantom” oraz „grzechu wykorzystania doktryny jako kamieni do rzucania”. Zdaniem kardynała zaprezentowana lista grzechów przypomina „listę kontrolną ideologii woke i gender, która jest nieco mozolnie udrapowana w chrześcijańską terminologię, oprócz kilku występków, które wołają o pomstę do nieba”.

Kardynał uważa, że obok grzechów, które każdy z chrześcijan uzna za oczywiste, umieszczono nowo wymyślone grzechy. Jego zdaniem ma to „zwieść łatwowiernych”, gdyż tak poważne grzechy, jak molestowanie seksualne znajdują się obok tzw. „grzechu przeciwko synodalności”. „Naiwni mogą być zaślepieni arbitralną kompilacją rzeczywistych grzechów przeciwko bliźnim – twierdzi kard. Müller – i usprawiedliwionej krytyki teologicznie absurdalnych wymysłów tych, którzy zaangażowani są w synod”.

Niemiecki hierarcha zaznacza, że nie istnieje coś takiego, jak „grzech przeciwko tego rodzaju synodalności, która jest wykorzystywana jako środek prania mózgu, aby zdyskredytować konserwatystów jako ludzi wczorajszych i zamaskowanych faryzeuszy”. Jednocześnie taka „synodalność” dąży do przekonania nas, że „postępowe ideologie, które doprowadziły do upadku Kościołów na Zachodzie w latach 70-tych XX w., są wypełnieniem reform Vaticanum II, które rzekomo powstrzymał Jan Paweł II i Benedykt XVI”.

Kard. Müller sądzi, że nie istnieje też coś takiego jak „grzech przeciwko nauczaniu Kościoła”, jak to wyobraża sobie Watykan, czyli wówczas, gdy nauka Kościoła jest stosowana jako broń. Jak podkreśla: „Nauczanie Kościoła to nie, jak uważają niektórzy intelektualiści w episkopacie (...) teoria akademicka o wierze, ale racjonalne przedstawienie objawionego Słowa Bożego”. I przypomina, że według apostołów nie ma żadnego innego zbawienia, jak tylko w imieniu Chrystusa.

Pisząc o grzechach przeciwko naszym bliźnim i o „egoistycznym eksploatowaniu naturalnych dóbr ziemi”, kard. Müller zwrócił uwagę na „oligarchów miliarderów lub filantropów, którzy bezwstydnie wykorzystują wielkie masy ludzi”, a następnie są „celebrowani jako ich dobroczyńcy dający kilka datków”. „Papież i biskupi nie powinni fotografować się razem z tymi ludźmi (za judaszowe srebrniki)” – stwierdza niemiecki duchowny.

Pisząc o Synodzie o synodalności kard. Müller uważa, że włączenie ludzi świeckich w obrady oznacza „nie wprost zepchnięcie na bok sakramentalności wyświęconej posługi [kapłańskiej] (...), relatywizowanie hierarchiczno-sakramentalnej konstytucji Kościoła z Bożego nadania (...), którą z zasady kwestionował Luter”. Według kardynała „agitatorów dróg synodalnych” bardziej interesują „wpływowe stanowiska i wprowadzenie w życie ich niekatolickich ideologii”, a nie odnowa wiary. Nie wydają się oni przejmować ruiną Kościoła w uprzednio chrześcijańskich państwach.

Kard. Müller stwierdza też, że „uparcie realizują oni swoją agendę, co sprowadza się do niszczenia antropologii chrześcijańskiej, aż ostatni zgasi światło, a skarbiec Kościoła okaże się pusty”. Tymczasem „istnieje tylko jedna odnowa Kościoła w Duchu Świętym, gdy papież odważnie i głośno wyznaje Jezusa w imieniu wszystkich chrześcijan i mówi mu: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego (Mt 16,15)” – konkluduje kardynał.