Przede wszystkim musimy zrozumieć, że ta sprawa ma dwie płaszczyzny.
Jedna płaszczyzna - to gra polityczna, która się toczy wokół tej inicjatywy. Dane europejskie kraje, próbują w ten sposób pokazać, iż gotowe są do wzięcia inicjatywy w swoje ręce w sytuacji, kiedy USA się wycofują i nie chcą brać na siebie żadnych zobowiązań w sprawie Ukrainy. Stany Zjednoczone zarazem próbują wyeliminować Europę z możliwości współdecydowania o nowej architekturze bezpieczeństwa w Europie, prowadząc dyskusję o tym bezpośrednio z Rosją.
Francja i Brytania demonstrując poważną gotowość do wysłania wojsk na Ukrainę próbują tworzyć własny lewar, za pomocą którego chcą pokazać, że nie da się Europy pominąć w tych rozmowach. Próbują również pokazać swoją determinację we wsparciu Ukrainy wzmacniając jej pozycję i pokazując, że nie jest ona w tych rozmowach sama. Dając jej w ten sposób większe pole do manewru. Gra ta jest dodatkowo wzmacniana przez projekty podobne do SkyShield, który zakłada możliwość ochrony ukraińskiej przestrzeni powietrznej przez lotnictwa europejskich krajów. Na poziomie narracyjnym prezydent Francji Emmanuel Macron posuwa się na tyle daleko, iż sugeruje, że europejskie jednostki mogą zostać wysłane na Ukrainę bez zgody Rosji, bo nie ma ona prawa o tym decydować, tak samo jak sama rozmieszcza na swoim terytorium żołnierzy z Korei Północnej na podstawie dwustronnych porozumień.
Ale istnieje i druga płaszczyzna - ta dotycząca praktycznego sensu takiej europejskiej misji wojskowej i jej potencjalnej efektywności. Po pierwsze mówiąc o potencjalnym wysłaniu wojsk na Ukrainie, zazwyczaj francuscy i brytyjscy oficjele mają na myśli misję mającą na celu chronić przyszłe porozumienie o zawieszeniu broni na Ukrainie. Mają te siły w założeniu odstraszyć Rosję i zmniejszyć ryzyko ponownego wybuchu walk na froncie. I tutaj na wstępie pojawiają się dwa problemy.
Po pierwsze sugerowana ilość wysyłanych przez zachodnią „koalicję chętnych” wojsk na Ukrainie (do 50 tyś.) jest jawnie niewystarczająca by mówić o rozmieszczeniu ich na linii frontu dla pilnowania rozejmu. Wykonanie tego typu zadania dla tej koalicji jest w praktyce mało realne przy długości linii frontu ponad 1000 km. Z tego powodu zachodni planiści myślą o innych modelach rozmieszczenia wojsk, takich jak ochrona niektórych kluczowych obiektów krytycznej infrastruktury na tyłach ukraińskich czy rozmieszczenie wojsk wokół ukraińskiej stolicy dla jej ochrony, lub wzdłuż granicy z Białorusią. Czyli budowane są plany w których podobny stosunkowo niewielki kontyngent wojsk mógłby rzeczywiście odegrać jakąś pozytywną rolę. Ale warto się zastanowić, czy w tym scenariuszu te europejski jednostki mogłyby realnie się przyczynić do odstraszania Rosji i powstrzymać ją od nowego ataku na Ukrainę? Pytanie raczej retoryczne.
Z drugiej strony sama możliwość wprowadzenia takiej misji na Ukrainę pozostaje tylko teorią. Z tego prostego powodu, że Rosja wielokrotnie w ciągu ostatnich dwóch miesięcy deklarowała iż nie zgodzi się na żadne obce zachodnie wojska na Ukrainie. I żeby zastraszyć europejskie kraje i zniechęcić je do budowania takich planów, Rosja grozi wciągnięciem tych wojsk w wojnę. Europejskie siły mają być dla Rosji usprawiedliwionym celem dla ataków jeżeli zostaną na Ukrainie rozmieszczone. To pokazuje iż Rosjanie nadal dążą do uzyskania kontroli nad całą Ukrainą i zupełnie nie życzą sobie jej wzmocnienia przez europejskie siły stacjonujące na Ukrainie, nawet nieliczne. Z drugiej strony nie wydaje się żeby Francja i Brytania były stanem na dziś gotowe zaryzykować bezpośrednią konfrontacją z Rosją.
Podsumowując, rozmowy o możliwości wprowadzenia zachodnich wojsk na Ukrainę pozostają grą słów i politycznych deklaracji, celem których jest wykorzystać je jako argument w rozmowach z Rosją. W praktyce zaś możliwość wysłania takiej misji na Ukrainę na dzień dzisiejszy należy oceniać jako mało prawdopodobną głównie ze względu na stanowcze NIE dla niej ze strony Rosji. Jak również i braku woli politycznej ze strony Waszyngtonu, by w jakikolwiek sposób nacisnąć na Moskwę w tej sprawie i szerzej w sprawie możliwego rozejmu z Ukrainą.