Do zdarzenia doszło na opustoszałej stacji metra w Monachium, gdzie młody Polak, będący pod wpływem alkoholu, został zaatakowany przez uchodźcę. Według prokuratury, Afgańczyk przez około pół godziny obmacywał, rozbierał i gwałcił ofiarę, która była w stanie zamroczenia. Oskarżony przyznał się jedynie do kradzieży telefonu komórkowego należącego do Polaka, jednak zaprzeczył zarzutom dotyczącym gwałtu.
Sąd uznał winę uchodźcy, ale z uwagi na fakt, że jako datę urodzenia podał rok 2005, zastosowano wobec niego łagodniejszy wymiar kary przewidziany dla nieletnich. Ostatecznie Afgańczyk został skazany na cztery lata więzienia.
Sprawa gwałtu odbiła się szerokim echem nie tylko w mediach niemieckich, ale także w Polsce. W czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości, Ministerstwo Spraw Zagranicznych wezwało charge d'affaires niemieckiej ambasady, aby wyrazić swoje zaniepokojenie i niezadowolenie tą sytuacją.