„W imię pokoju porzucają oni wartości i zasady, które jeszcze niedawno uznawali za nienaruszalne” – czytamy na łamach Spiegla o biurokratach z Komisji Europejskiej.
W artykule przypomniano, że Unia zgodziła się na 15-procentowe cła od europejskiego eksportu do USA. Analogicznych obciążeń nie ma jednak amerykański eksport do Europy. „To jednostronna korzyść dla Stanów Zjednoczonych, która kpią z międzynarodowych zasad handlowych. Przed zawarciem porozumienia UE była zdeterminowana, by bronić globalnego porządku prawnego. Teraz jest jasne: UE ustąpiła” – czytamy.
W publikacji pozytywnie oceniono fakt, że niektóre produkty – chemikalia i leki generyczne oraz niektóre produkty rolne – nie będą przedmiotem żadnych ceł.
Tym niemniej szkody gospodarcze będą odczuwalne po obydwu stronach Atlantyku i przyczynią się do spowolnienia „kruchej gospodarki” Niemiec.
„Jednocześnie umowa pokazuje, w jak niewielki sposób UE może przeciwstawić się samozwańczemu „celnikowi” z USA. Unia Europejska jest słaba gospodarczo i militarnie zależna od Stanów Zjednoczonych. Po prostu nie może sobie pozwolić na prowadzenie przedłużającej się i nieprzewidywalnej wojny gospodarczej z krajem, na którym polega w swoim konflikcie z coraz bardziej agresywną Rosją” – czytamy.
Europa może tylko „zaciskać zęby” i zaakceptować rezultat rozmów z Trumpem. „Ważniejsze byłoby, aby w końcu zaczęli (Europejczycy – red.) odrabiać pracę domową. Zamiast opłakiwać erę hiperglobalizacji, która już nie powróci, muszą wreszcie rozwijać swój rynek wewnętrzny” – czytamy.
„Von der Leyen momentami sprawiała w niedzielę wrażenie petentki. Odzwierciedlało to fakt, że UE niewiele mogła zyskać na rozmowach” – szefową KE krytykuje z kolei gazeta Sueddeutsche Zeitung.