Ale pytanie, dlaczego odwołany został campus, jest niezwykle ciekawe. Co oznaczać mogą tajemnicze słowa: „w tym roku, z powodów dosyć oczywistych, nie możemy zorganizować Campusu Polska Przyszłości”? Przecież pan Rafał zarzekał się od lat, że jest to impreza niemająca nic wspólnego z bieżącą polityką Platformy Obywatelskiej. Oczywiście rozumiem, dlaczego tak czynił. Nie chciał zapewne, aby np. współfinansowanie imprezy przez niemiecką Fundację Adenauera mogło skłonić politycznych rywali do oskarżenia, że jego działalność polityczna finansowana jest z za granicy. No ale niby dlaczego w tym roku campusu nie było? Najprawdopodobniej wszyscy jego organizatorzy byli tak święcie przekonani, że ich patron ma w kieszeni wygraną prezydencką, że uznano, iż imprezy i tak nie da się zrobić, bo prezydentowi elektowi nie będzie już wypadało prowadzić campusu. Może też na kampanię wyborczą wydano wszystkie pieniądze zgromadzone na młodzieżową imprezę i zostało tak niewiele mamony, że można za nią zorganizować tylko kadrowe szkolenie campusowych ochotników?

 

A może wreszcie pan Rafał po przegranej kampanii wpadł w tak głęboką depresję, że nie jest zdolny nawet do tak niewiele wymagającej imprezy, jak zlot młodych aktywistów z całej Polski? Tym bardziej, że Trzaskowski zapowiada, że za rok pełnowymiarowy Campus Polska Przyszłości 2026 ma się ponoć odbyć. A może wreszcie – tu wytłumaczenie jest banalnie proste. Iluś sponsorów władowało forsę w imprezę postrzeganą jako element kwitnącej kariery pięknego Rafała, a teraz, gdy polityk ten okazał się „przegrywem”, nikt nie ma już ochoty na wysupłanie nawet marnych groszy.

Wszystko to jest potwierdzeniem, że Rafał Trzaskowski daje sobie radę tylko wtedy, gdy wszystko dostaje podane na tacy. A gdy rzeczywistość nie dostosowuje się do jego ambitnych planów człowiek, który miał rządzić Polską, nie bardzo daje sobie radę. Prawda nie nowa dla tych, którzy uważnie obserwują karierę syna znanego muzyka. I można tylko zadumać się nad tym, jak połączone siły propagandy obozu liberalnego wykreowały Rafała Trzaskowskiego na kogoś, kto miał pilnować bezpieczeństwa Polski w tak niebezpiecznych czasach jak dzisiejsze.

 

W tej sytuacji raczej dziękujmy Bogu, że Belweder zdobył Karol Nawrocki, który w życiu wszystko musiał osiągać ciężką pracą. W sytuacjach kryzysowych może okazać się znacznie twardszy niż obecny włodarz stolicy. To nie złośliwość. To po prostu stwierdzenie faktu.