Nowymi informacjami podzieliła się „Rzeczpospolita”, która podkreśla, że ujawnia je „kierując się ważnym interesem społecznym i rangą sprawy”.
Wedle ustaleń dziennikarzy, oficjalnym powodem odebrania prof. Cenckiewiczowi poświadczeń bezpieczeństwa miało być zatajenie przez niego w ankiecie bezpieczeństwa osobowego z 2021 roku informacji na temat przyjmowania leku działającego na ośrodkowy układ nerwowy. Historyk zaprzeczył w ankiecie, by zażywał w przeszłości „środek odurzający lub substancję psychotropową”. Na tej podstawie SKW uznała, że prof. Cenckiewicz podał nieprawdę.
Decyzję kontrwywiadu podtrzymał premier Donald Tusk. Podważył ją jednak sąd, który ustalił, że dolegliwość, na którą leczył się historyk, w żaden sposób nie wpływa na sprawność jego umysłu i stan psychiki. Sąd wskazał też, że przyjmowany przez niego lek nie jest lekiem psychotropowym, wobec czego nie podlegał pod zadane w ankiecie pytanie. Wobec tego, jak podkreślił sąd, prof. Cenckiewicz nie wprowadził SKW w błąd i odpowiedział na pytanie zgodnie z prawdą. Wyrok jest nieprawomocny. Kasację do NSA skierował szef rządu.
Publikację „Rzeczpospolitej” skomentował w mediach społecznościowych sam szef BBN.
- „Jak się komuś Oczki z Łubianką i SKW z FSB pomyli to mamy takie bezprawie! Ale tu jest Polska! A za czyny bezprawne przebrane w decyzje administracyjne państwa polskiego - odpowiecie!”
- podkreślił.
Jak się komuś Oczki z Łubianką i SKW z FSB pomyli to mamy takie bezprawie!
— Sławomir Cenckiewicz (@Cenckiewicz) October 20, 2025
Ale tu jest Polska! A za czyny bezprawne przebrane w decyzje administracyjne państwa polskiego - odpowiecie!
https://t.co/qY86VCkk6B