30 grudnia Onet opublikował artykuł, w którym poinformowano, że kard. Stanisław Dziwisz zostanie wezwany przed komisję ds. pedofilii. Wezwanie ma mieć związek z pismem z 2021 roku, którego autor zawiadomił komisję, że w połowie lat 70. został wykorzystany przez grupę księży, do której miał należeć kard. Dziwisz.

Do sprawy odniósł się pełnomocnik duchownego mec. Michał Skwarzyński, który przekazał, iż „Kardynał Stanisław Dziwisz kategorycznie zaprzecza, że brał udziału w spotkaniach jakie są mu publicznie nieprawdziwie zarzucane”.

- „Jest to wymysł nie mający żadnego oparcia w faktach. Jest to celowe działanie defamacyjne wymierzone w osobę Kardynała, a celem jest w oczywisty sposób Karol Wojtyła”

- czytamy.

W ocenie kard. Dziwisza doszło do prowokacji, w ramach której „ma się wytworzyć i utrwalić w mediach pomówienie o niemoralnych spotkaniach pracowników Kurii Krakowskiej w latach 60-tych i 70-tych, gdzie najpierw będzie tworzony przekaz Karol Wojtyła <nie wiadomo czy wiedział> potem, że <wydaje się, że nie mógł nie wiedzieć> potem, że Karol Wojtyła <wiedział>, a następnie, że <brał w tym udział>”.

Mec. Skwarzyński poinformował też, że nieprawdziwe są informacje, wedle których kard. Dziwisz otrzymał wezwanie do stawienia się przed komisją ds. pedofilii. Jednocześnie zaznaczył, że nie wyklucza, iż redakcja Onetu „jest informowana przez niezależną Komisję ds. przeciwdziałania pedofilii z wyprzedzeniem, aby przygotować grunt medialny na atak na jego osobę w celu zastosowania w/w mechanizmu”.

Prawnik zaznacza też, że „redakcja ONET doskonale wie jaka osoba zgłosiła się do Komisji ds. przeciwdziałania pedofilii (identyfikuje ją co do imienia i nazwiska)”.

- „Redakcja doskonale wie, że opowieść tej osoby ewoluuje, zmienia ona w różnych redakcjach wersję zdarzeń, zmienia ją w zeznaniach przed organami ścigania itd.”

- podkreśla.

Zdradza również, iż „osoba, na podstawie której depozycji działa Komisja ds. przeciwdziałania pedofilii zgłosiła się w 2021 r. do Stanisława Kardynała Dziwisza z propozycją, że może go zrujnować, że może wywołać skandal itp.”.

- „Kardynał oczywiście nie przyjął tej osoby, a następnego dnia zawiadomiono o tym zdarzeniu policję. Mało tego na numery telefonów zaczęły przychodzić napastliwe wiadomości, których treść także została przekazana na policję”

- dodaje.