Jak informuje portal Belsat.eu, rosyjskie tabloidy „Komsomolska Prawda” i „Moskowskij Komsomolec”, a także państwowa telewizja OTR, powołały się na artykuł redaktora naczelnego „Do Rzeczy”, Pawła Lisickiego, zatytułowany „Podżegacze wojenni”. W wybranych przez Rosjan fragmentach artykułu cytowano krytykę wobec Karola Nawrockiego, oskarżając go o „nierealistyczne podejście” do relacji z Rosją.

Według „Moskowskiego Komsomolca”, autor tekstu z Polski wyraził zdziwienie, jak nowy prezydent Polski może jednocześnie określać Rosję jako „przestępcze państwo neokomunistyczne” i jednocześnie twierdzić, że Ukraina nie powinna wstępować do NATO. Rosyjski dziennik cytuje z aprobatą tezę Lisickiego, że taki sposób myślenia czyni z Polski „narzędzie podżegaczy wojennych”. W efekcie, Rosjanie zarzucają Nawrockiemu stosowanie podwójnych standardów wobec Rosji i Ukrainy – rzekomo wykazane już „na początku jego prezydentury”.

Z kolei telewizja OTR przytacza opinię, według której w Polsce osoby ostrzegające przed eskalacją wojny na Ukrainie są traktowane jako „ofiary rosyjskiej propagandy” lub jako „tchórze”.

To nie pierwszy raz, kiedy rosyjskie media propagandowe powołują się na tygodnik „Do Rzeczy”. Jak zauważa Jakub Biernat z portalu Belsat.eu, w przeszłości publikacje z tego pisma, a zwłaszcza teksty Pawła Lisickiego, były najczęściej cytowanymi materiałami z Polski – obok otwarcie prorosyjskiego pisma „Myśl Polska”. Rosjanie szczególnie chętnie eksponują wszelkie antyukraińskie opinie pojawiające się w polskim dyskursie publicznym.

W tym samym duchu utrzymana była publikacja na portalu Life.ru, który powołał się na artykuł z „Myśli Polskiej”, według którego Polacy rzekomo buntują się przeciwko spłacie kredytów zaciągniętych przez Komisję Europejską na rzecz Ukrainy. Rosjanie cytowali m.in. posła Konfederacji Grzegorza Płaczka, prezentując go jako reprezentanta ogólnego sprzeciwu Polaków wobec pomocy dla Kijowa.

Co znamienne, Life.ru sam podał również, że w 2024 roku Ukraińcy przynieśli polskiej gospodarce 22,7 miliarda euro – osiem razy więcej niż koszt świadczeń socjalnych i pomocowych. Jednak ten fakt został niemal niezauważony przez rosyjskich komentatorów.

Rosyjska propaganda zmanipulowała także wypowiedź ministra obrony narodowej Władysława Kosiniaka-Kamysza, sugerując, jakoby domagał się od Ukrainy nie wdzięczności, ale kontraktów dla polskich firm. Tymczasem, jak precyzuje PAP, minister mówił o oczekiwaniach wobec sojuszników regionalnych, a nie Kijowa.

Wreszcie, prorosyjskie media (m.in. Cargrad i Argumienty i Fakty) nagłośniły akcję tiktokera Nazara z Krakowa, który zrywał ukraińskie flagi. Prezentowano ją jako spontaniczny wyraz „buntu Polaków” wobec obecności uchodźców i kontynuowania pomocy dla Ukrainy. W rzeczywistości mężczyzna ten związany jest ze środowiskiem internetowych patostreamerów i marginalnych środowisk politycznych w Polsce.

Rosyjskie media nie kryją satysfakcji z wszelkich sygnałów krytyki wobec Ukrainy w polskiej debacie publicznej. Ich celem jest przedstawienie Polski jako kraju skłóconego wewnętrznie, zmęczonego wojną i niechętnego wobec Ukrainy – co ma służyć propagandzie Kremla oraz obniżać morale po obu stronach frontu.