Premier Donald Tusk i minister sprawiedliwości Adam Bodnar ogłosili w piątek zmiany w sądownictwie, zapowiadając m.in. „rozliczenie” sędziów powołanych w czasie rządów Zjednoczonej Prawicy. Do szokujących zapowiedzi rządzących odniosła się na antenie Telewizji wPolsce24 prof. Genowefa Grabowska, specjalistka w zakresie prawa europejskiego.

- „Pociesza mnie tylko to, że te wszystkie zmiany musiałyby nastąpić w drodze ustawy (…), więc to nie jest proces, który ogłaszający tego typu pomysły mogliby przeprowadzić w ciągu kilku, czy kilkunastu dni, a sądzę, że środowisko przemyśli i zobaczy, ku czemu to zmierza, to jednak zaprotestuje”

- powiedziała.

Dodała również, że mimo parasola rozpiętego nad rządem Donalda Tuska, nie wyobraża sobie, by w przypadku próby realizacji takich zapowiedzi nie zainterweniowały instytucje europejskie.

Co jednak, jeżeli rząd Donalda Tuska zlekceważy polski porządek prawny i będzie chciał realizować zapowiadane zmiany na drodze rozporządzeń?

- „Ja ciągle uważam, że Polska jeszcze - podkreślam, jeszcze - jest państwem prawa. Jeżeli mamy nim zostać, to tego typu zmian nie można wprowadzać”

- podkreśliła prof. Grabowska.

Kajanie się sędziów

Minister sprawiedliwości Adam Bodnar zapowiedział „wprowadzenie instytucji czynnego żalu” dla sędziów.

- „Jeśli złożą oświadczenie i powiedzą, że to był ich błąd życiowy, to dobrowolnie wracają do sądu, w którym wcześniej orzekali, ale w stosunku do nich nic więcej się nie dzieje, mogą od następnego dnia startować w nowych konkursach i ubiegać się o funkcjonowanie na nowych zasadach. W pewnym sensie uznajemy ich, że są rozgrzeszeni”

- oświadczył.

Odnosząc się do tego pomysłu, prof. Grabowska podkreśliła, że składający takie oświadczenie sędzia przestałby być sędzią.

- „Przecież oni wtedy, gdyby składaliby tego typu oświadczenia, które wymyślił sobie minister sprawiedliwości, to oni w tym momencie przestają być sędziami, bo oni przed władzą wykonawczą wyrażają skruchę za to, że przystąpili do konkursu zgodnie z prawem, że zostali wybrani? Oni mają się kajać dlatego, że - jak słyszymy, że minister uważa - „mają pęd do kariery”? To źle, że chcieli awansować? Na Boga, nie można takim sygnałem występować do społeczeństwa!”

- powiedziała.

Prawniczka nie ma wątpliwości, że rządzący „walczą o to, żeby zapewnić sobie znów posiadanie własnej stajni sędziów”.

- „Bo jeżeli idzie o to, żeby sędziami byli tylko ci, kogo my wskażemy, to jest to dobieranie sobie sędziów wedle kompetencji politycznej, a nie według prawa”

- zauważyła.